Korona w sześciu ostatnich ligowych spotkaniach nie odniosła zwycięstwa, zdobywając tylko dwa punkty. O przerwanie czarnej passy w sobotę będzie bardzo trudno. Kielczanie na wyjeździe zmierzą się z Rakowem, który wygrał trzy ostatnie mecze i dość pewnie zadomowił się na pozycji lidera. Na dodatek zespół z Kielc fatalnie zaprezentował się we wtorkowym pojedynku Pucharu Polski, przegrywając z pierwszoligowym Górnikiem Łęczna 0:1.

Reklama

Każdy przeciwnik jest dobry na przełamanie, a zwycięstwo nad tak klasowym zespołem jak Raków smakuje szczególnie. Nikomu nie można zabierać szans. Musimy wierzyć i pewnie przez większość spotkania cierpieć – powiedział Ojrzyński, który komplementował drużynę z Częstochowy.

Mają ogromne możliwości. Idą dobrą drogą, aby zaistnieć w Europie. Teraz przewodzą w lidze. Uwielbiam takie spotkania. W nich możemy zobaczyć umiejętności i charakter naszego zespołu. W podobnej sytuacji byłem w Mielcu, kiedy pojechaliśmy na Legię, która zdobyła wtedy mistrzostwo kraju. Wygraliśmy 3:2. Tam mało kto wygrywał. Teraz jest podobna sytuacja – dodał szkoleniowiec, który wierzy, że jego zespół pokaże się w Częstochowie z dobrej strony.

Musimy być zdyscyplinowani i ambitni. Wiemy, że odpuszczenie w niektórych sektorach boiska może skończyć się tragicznie. Oni mają dobrych, wybieganych zawodników, ale też takich, którzy mając swobodę, potrafią zdobyć gola z dystansu. Musimy pozbierać się jako Korona. Liczyliśmy na przełamanie w pucharze. Ono jednak nie przyszło. Mamy ligę i musimy o nią walczyć – zapowiedział trener Korony, który dodał, że najważniejsze, aby jego zespół najbliższego spotkania nie przegrał jeszcze przed wyjściem na boisko.

Taki przeciwnik jak Raków, jeśli poczuje krew, to może cię zmiażdżyć. Musimy stanąć na wysokości zadania. Gramy nie tylko dla siebie, musimy wypiąć klatę i walczyć. Czasami pokazać spryt i umiejętności, a na pewno mamy je. Nie jesteśmy sierotami. Nasza sytuacja nie jest jeszcze tragiczna – podkreślił Ojrzyński.

Zwykle gdy zespół przegrywa zagrożona jest przede wszystkim pozycja trenera. Szkoleniowiec Korony doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Nie jestem od dzisiaj w tej pracy. To przecież tutaj doświadczyłem zwolnienia po trzeciej kolejce, co jest chorym zjawiskiem. Teraz jesteśmy po 13 spotkaniach. Zawsze trzeba spodziewać się wszystkiego. Nie można sobie jednak tym zaprzątać głowy, bo można zwariować. W tej trudnej sytuacji na pewno nie podniosę rąk i nie będę chciał się poddać. Wręcz przeciwnie, chcę z niej wyjść – zapewnił szkoleniowiec.

Autor: Janusz Majewski