Poznaniakom Śląsk ostatnio "nie leżał" – w pierwszej rundzie Lech uległ we Wrocławiu 1:3, a w poprzednich rozgrywkach przegrał trzykrotnie (raz w Pucharze Polski na własnym stadionie i dwukrotnie w lidze). Po raz ostatni lechici wygrali z ekipą ze stolicy Dolnego Śląska 1 kwietnia 2022 roku (1:0 na wyjeździe), gdy maszerowali po mistrzostwo kraju. I na kolejne zwycięstwo muszą poczekać do następnego sezonu.

Reklama

Gol Szymczaka nie został uznany

Oba zespoły w odmiennych nastrojach przystępowały do tego spotkaniach. Podopieczni Jacka Magiery przegrali dwa ostatnie mecze i stracili fotel lidera, a "Kolejorz" zanotował w rundzie jesiennej komplet punktów. W sobotę Jagiellonia Białystok tylko zremisowała z Ruchem Chorzów (1:1), a to oznaczało, że gospodarze w przypadku zwycięstwa objęliby prowadzenie w tabeli.

Reklama

W pierwszej połowie mecz toczył się w niezłym tempie, ale oba zespoły nie pozwalały przeciwnikom na rozwinięcie skrzydeł. Pierwsi zaatakowali lechici i już w dziewiątej minucie Kristoffer Velde był bliski zdobycia gola. Norweg strzelił jednak zbyt lekko, by zaskoczyć Rafała Leszczyńskiego.

Potem wrocławianie na krótko przenieśli ciężar gry na stronę Lecha, ale uderzenia Jehora Macenki i Nahuelq Leivy zostały zablokowane. Nieco więcej z gry mieli gospodarze, ale nie potrafili stworzyć większego zagrożenia. Z kolei golkiper poznańskiej drużyny Bartosz Mrozek nie miał zbyt wielu okazji do interwencji, bowiem jego partnerzy z defensywy starali się minimalizować ryzyko.

W ostatnim kwadransie pierwszej połowy podopieczni Mariusza Rumaka stworzyli kilka niezłych okazji. Po jednej z nich niepilnowany Bartosz Salamon uderzył z bliska, ale w ostatniej chwili lot piłki przeciął Macenko. W kolejnej akcji Joel Pereira dośrodkował na tzw. dalszy słupek i w bardzo trudnej sytuacji Filip Szymczak trafił głową do siatki. Radość poznaniaków trwała kilkanaście sekund, bowiem okazało się, że napastnik Lecha był na spalonym.

Śląsk kradł cenne sekundy

Już dwie minuty po wznowieniu gry "Kolejorz" mógł objąć prowadzenie. Filip Marchwiński otrzymał idealne podanie od Pereiry i mając przed sobą tylko Leszczyńskiego nieczysto trafił w piłkę, a tak poszybowała daleko od celu.

W drugiej odsłonie przewaga poznańskiego zespołu była już wyraźna, a podopieczni Magiery często musieli bronić się całą drużyna na własnej połowie. Z drugiej strony taka gra wrocławianom najwyraźniej odpowiadała, bowiem skutecznie rozbijali ataki przeciwnika. Lech rozgrywał swoje akcje dość schematycznie i w jednostajnym tempie. Dopiero wejście na boisko Adriela Ba Louy i Dino Hotica na moment ożywiło grę Lecha, ale obrona gości grała niemal bezbłędnie. Groźnie z dystansu strzelał Filip Szymczak, lecz piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.

Im bliżej było końca meczu, tym piłkarze Śląska bardziej szanowali piłkę i "kradli" cenne sekundy. W drugiej części spotkania praktycznie nie zagrozili bramce rywali. Dopiero w ostatniej minucie szybki rajdem popisał się Patryk Klimala, ale piłkę po jego strzale bez większych kłopotów złapał Mrozek.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 0:0
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Peter Pokorny, Petr Schwarz, Patryk Szwedzik
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)
Widzów: 32 568
Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Bartosz Salamon, Antonio Milic, Michał Gurgul - Ali Gholizadeh (74. Adriel Ba Loua), Jesper Karlstroem, Filip Marchwiński, Nika Kwekweskiri (74. Dino Hotic), Kristoffer Velde - Filip Szymczak
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Jehor Macenko (82. Simeon Petrow), Łukasz Bejger, Aleks Petkow, Patryk Janasik - Piotr Samiec-Talar (92. Patryk Szwedzik), Petr Schwarz, Peter Pokorny, Patrick Olsen, Matias Nahuel Leiva - Erik Exposito (75. Patryk Klimala)