Po meczu powiedzieli:

Trener Legii Warszawa Maciej Skorża: "Swoją postawą drużyna wzbudziła mój podziw. Wszyscy wiemy, jak się ten mecz dla nas ułożył. Przegrywaliśmy 0:2. Słabo graliśmy na początku. Spartak zdecydowanie dominował. Miał wiele dobrych sytuacji. Mimo wszystko potrafiliśmy się podnieść - dzięki determinacji, dzięki dobrej organizacji gry. I wiary w to, że jesteśmy w stanie sprawić dużą niespodziankę. Udało nam się dzisiaj osiągnąć sukces. Gramy dalej.

Reklama

Zdołaliśmy utrzymać dyscyplinę taktyczną przez cały mecz. I to mimo utraty dwóch bramek na początku. Na pewno przełomowym momentem była szybko zdobyta bramka. Gdyby wynik 2:0 utrzymywał się dłużej, Spartak miałby - podejrzewam - coraz więcej szans do zdobycia kolejnej bramki, po której pewnie już byśmy się nie podnieśli.

Muszę przyznać, że drużyna Spartaka też miała świetną okazję, by zdobyć zwycięską bramkę przy remisie 2:2. Zapobiegł temu nasz bramkarz, Dusan Kuciak, który debiutował dzisiaj. Świetnie spisał się w kilku sytuacjach i uchronił nasz zespół przed utratą trzeciej bramki.

Reklama

Czuję podobną satysfakcję, jak wtedy, gdy trenowana przeze mnie Wisła Kraków wygrała z Barceloną. Ale to dzisiejsze zwycięstwo daje nam awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej. To dla nas przepustka do Europy. Dla mnie jako trenera to ogromna radość. To moje największe osiągnięcie jako szkoleniowca. Chyba też najszczęśliwszy dzień w mojej trenerskiej pracy.

Nasza strategia na ten mecz zakładała bardzo uważną grę w defensywie. Chodziło o to, by nie dopuścić Spartaka pod naszą bramkę. Swojej szansy upatrywaliśmy w grze z kontry i stałych fragmentach. W dwumeczu ze Spartakiem zdobyliśmy aż pięć bramek. To bardzo duże osiągnięcie.

Zawodnicy byli tak nastawieni do tego meczu, że bez względu na to, kto by się nie pojawił na boisku, wypełniłby swoje zadania w 100 procentach. To zasługa zawodników, ich mobilizacji, koncentracji; tego, że nie poddali się do końca; że walczyli do ostatniej minuty".

Trener Spartaka Moskwa Walerij Karpin: "Po takiej porażce nie ma nic do komentowania. Przez pierwsze pół godziny moja drużyna grała. Potem grać przestała. A grać trzeba do końca. Cariocę zdjąłem, bo chodził po boisku, a nie biegał. Ari nie wystąpił od początku, bo w poprzednich czterech meczach grał po 90 minut i już w niedzielę w Nalczyku zabrakło mu świeżości. Decyzje personalne wyciągnę. Lepiej będzie, jeśli na tej sali nie powtórzę, co powiedziałem piłkarzom w przerwie".