Zawodnicy nie mieli dużo czasu na odpoczynek, po czwartkowym zwycięstwie nad Spartakiem Moskwa 3:2, które dało im awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Po 2 w nocy zespół wylądował w Warszawie, a już o 11.30 zebrał się na stadionie przy Łazienkowskiej, aby pół godziny później rozpocząć trening. Ostatni na murawie pojawił się Janusz Gol, ale wyjątkowo nie spotkała go reprymenda. Strzelec zwycięskiego gola w meczu ze Spartakiem został przyjęty przez kolegów gromkimi brawami.
Największe zdziwienie wśród dziennikarzy wywołała nowa fryzura trenera od przygotowania fizycznego Paolo Terziottiego. Piłkarze Legii ogolili głowę Włocha jeszcze w szatni stadionu Łużniki po zwycięskim meczu. Szkoleniowiec utrzymywał, że nie był to wynik zakładu.
Na treningu drużyna została podzielona na dwie grupy. Piłkarze, którzy grali w czwartek truchtali wokół boiska. Reszta trenowała pod okiem Macieja Skorży. Na boisku zabrakło Danijela Ljuboji i Miroslava Radovicia. Skorża pozwolił odpocząć dwóm Serbom, którzy decydują o sile ofensywnej Legii.
Po zajęciach zespół już w komplecie zgromadził się w budynku klubowym i w towarzystwie dziennikarzy z niecierpliwością czekał na rywali w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Kiedy okazało się, że warszawski zespół zagra w grupie C z Rapidem Bukareszt, PSV Eindhoven i Hapoelem Tel Awiw, po chwili ciszy zawodnicy odetchnęli z ulgą. Obawiali się bowiem, że trafią na znacznie mocniejszych rywali. Nieco zawiedziony był tylko Michał Kucharczyk.
"Osobiście liczyłem, że trafimy do grupy L. Z drugiej strony, to na losowanie nie możemy narzekać, bo mogło być zdecydowanie gorzej. Pokazaliśmy w Moskwie, że potrafimy wygrać z klasowym rywalem, więc dlaczego nie mielibyśmy sobie poradzić np. z PSV Eindhoven? To wyrównana grupa i z każdym musimy się liczyć" - przyznał Kucharczyk.