Mecz zaczął się dla "Pasów" najgorzej jak mógł. Już w 22. sekundzie gospodarze objęli prowadzenie. Jo Inge Berget dostał dobre podanie w pole karne od Sorena Rieksa, tam ograł Michala Siplaka i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Podopieczni Jona Dahla Tomassona poczuli się pewniej, w kolejnych minutach starali się wykorzystać fakt, że defensywa Cracovii popełniała błędy i byli bliscy zdobycia kolejnych bramek. Strzały Erika Larssona i Isaaka Kiese Thelina, oddane z dobrych pozycji, były jednak niecelne.

Reklama

Zdobywcy Pucharu Polski odpowiedzieli w 19. minucie - Marcos Alvarez precyzyjnie dośrodkował z rzutu wolnego, a David Jablonsky głową skierował piłkę do siatki. Radość w obozie Cracovii nie trwała jednak długo, bo arbiter liniowy podniósł w górę chorągiewkę pokazując, że Czech był na spalonym. W 31. minucie Alvarez wykonywał kolejny rzut wolny, tym razem z około 18 metrów, posłał jednak piłkę nad poprzeczką. Znacznie ciekawsze były jednak ataki Malmoe, napędzane przez kapitana Andersa Christiansena, który oddał trzy groźne strzały. Tuż przed przerwą Duńczyk popisał się świetnym prostopadłym podaniem do Kiese Thelina, ten zagrał do Rieksa, który strzałem z jedenastu metrów pokonał Lukasa Hrosso.

W przerwie trener Michał Probierz za mało widocznego Rivaldinho wprowadził Milana Dimuna. Słowak w 54. minucie oddał dobry strzał zza pola karnego, z obroną którego Marko Johansson miał trochę problemów. W 60. minucie Hrosso uratował Cracovię przed stratą trzeciego gola, gdy w sytuacji sam na sam obronił strzał, a potem dobitkę Rieksa. Potem miejscowi nie forsowali już dużego tempa i starali się kontrolować przebieg gry. Krakowianie przeprowadzili kilka niezłych akcji, ale żadnej z nich nie udało się wykorzystać.

Cracovia po raz trzeci w historii brała udział w eliminacjach Ligi Europy i za każdym razem nie udało się jej wywalczyć awansu do kolejnej rundy oraz odnieść zwycięstwa. Jej bilans to trzy porażki i dwa remisy.