Mecz przeszedł do historii norweskiej piłki nożnej jako ”komiczny wieczór w Bodoe”.

Piłkarze Bodoe/Glimt mieszkają obok stadionu

Miasto liczące 42 tysięcy mieszkańców jest rozległe, lecz samo centrum jest tak małe, że wszędzie można praktycznie dojść pieszo. Większość piłkarzy Bodoe/Glimt mieszka niedaleko stadionu Aspmyra i dochodzą na treningi i mecze pieszo. Tym razem według wymogów UEFA musieli zgromadzić się 220 metrów od stadionu, wsiąść do autobusu i następnie po minucie jazdy z niego wysiąść już przy stadionie.

Reklama

Tego typu wymaganie ma oficjalnie służyć do integracji zespołu przed meczem, a później do filmowania piłkarzy przybywających na stadion. W sumie mieliśmy około 30 sekund na rozmowy przedmeczowe i było to śmieszne i głupie - powiedział duński obrońca Bodoe/Glimt Villads Nielsen na antenie kanału telewizji publicznej NRK.

Autobus raz skręcił i był już na miejscu

”Absurd i komedia” skomentował lokalny dziennik ”Avisa Nordland”. W czasie kiedy trwa walka z zanieczyszczeniem powietrza z powodu ruchu drogowego to w Norwegii tak krótka i niepotrzebna jazda jest nie do przyjęcia. Niestety takie są przepisy UEFA w pucharach europejskich - dodał.

Dziennikarze gazety idąc obok autokaru przeszli dystans pieszo i obliczyli, że było to 200 kroków: "Autobus musiał tylko raz skręcić w prawo i już był na miejscu”.

Po meczu piłkarze poszli pieszo do swoich domów

Reklama

Gazeta zwróciła uwagę na fakt, że Norwegia jest bardzo długim krajem i z położonego za kołem polarnym Bodoe do Stavanegr lub Kristiansand jest 1500 kilometów, a do Oslo ”tylko” 1200. W czasie pandemii Covid-19, kiedy nie latały samoloty, piłkarze byli zmuszeni do podróży na mecze ligowe autokarami, ale tym razem to już była absurdalna przesada - napisano.

Zaznaczono też, że po meczu nie było już obowiązku wspólnego wyjazdu ze stadionu autobusem na miejsce zbiórki i piłkarze poszli do swoich domów pieszo.

Bramkarz FC Porto Diogo Costa interweniuje w meczu z Bodoe/Glimt / PAP/EPA / Mats Torbergsen