W podobnej sytuacji mistrzowie Hiszpanie byli przed rokiem, gdy po erupcji innego wulkanu na Islandii, zamknięto niemal całą przestrzeń powietrzną nad Europą. Na półfinał Champions League z prowadzonym przez Jose Mourinho Interem do Mediolanu pojechali autokarem. Po dziesięciogodzinnej wyprawie, liczącej 1000 km, przegrali 1:3 (w rewanżu na Camp Nou 1:0).

Reklama

Teraz Blaugrana planowała polecieć do Anglii w czwartek (razem z 20 tysiącami kibiców), ale władze klubu, ze względu na ewentualne zamknięcie lotnisk, rozważają inne możliwości transportu. Prawdopodobna jest nawet podróż autobusem. Według TV3, ekipa z Katalonii zastanawia się również nad przejazdem do położonego w północno-wschodniej Francji miasta Calais i przeprawę stamtąd pociągiem Eurotunelem pod kanałem La Manche. Jeszcze inna opcja zakłada autokarową podróż do Paryża i następnie pociągiem Eurostar do Londynu.

Takich kłopotów z transportem nie mają, z racji odległości, finałowi rywale - piłkarze Manchesteru United. Finał LM odbędzie się w sobotę o godz. 20.45 na londyńskim stadionie Wembley.

Wulkan Grimsvoetn wybuchł w sobotę. Erupcja spowodowała zamknięcie ruchu lotniczego nad Islandią, anulowane zostały w poniedziałek loty między kontynentalną Norwegią a archipelagiem Svalbard. Zamknięto także część przestrzeni powietrznej nad wschodnią Grenlandią. Zagrożone są również inne kraje na Starym Kontynencie.