Media nie informują, czy porażka Romy z Bayernem Monachium wywołała radość wśród piłkarzy turyńskiego klubu. Byłoby to nawet zrozumiałe, zważywszy na klimat, jaki zapanował po ich bezpośrednim starciu ponad dwa tygodnie temu, wzajemne oskarżenia i kwasy. Kibice Romy spodziewali się, że w meczu z monachijskim klubem ich ulubieńcy pokażą, co są warci i zwolennikom Juventusu miny zrzedną.

Reklama

Stało się inaczej, ale po turyńskiej stronie żadnych oznak satysfakcji. Prasa informuje jedynie, że w czasie lotu do Aten piłkarze raczyli się napojami gazowanymi, których zakaz wprowadził Antonio Conte. Na spotkanie z Olympiakosem Juve szykowało się ze świadomością, że nikomu nie musi niczego udowadniać, lepiej jednak będzie je wygrać. Celem jest w tej chwili znalezienie się w grupie ośmiu najlepszych klubów Europy i grecka drużyna nie wydaje się przeszkoda nie do pokonania.

To przeciwnik, którego nie trzeba się bać, wystarczy podejść do niego z szacunkiem i ostrożnie się z nim obchodzić, poinstruował swoich graczy Massimiliano Allegri. Goście z Turynu wiedza, że na ateńskim stadionie panować będzie wyjątkowa atmosfera, ale na szczęście kibice nie grają, zawyrokował trener "starej damy". W 2003 w Lidze Mistrzów Juventus wygrał z Olympiakosem 2-1 na wyjeździe i aż siedem do zera u siebie.