To była solidna lekcja futbolu i to bardzo bolesna - w taki sposób komentuje się nad Sekwaną to co się wydarzyło w Parku Książąt, gdzie Barcelona rzuciła PSG na kolana. Nie pomogą tłumaczenia, iż zabrakło kilku podstawowych graczy, w tym rzecz jasna Zlatana Ibrahimovica, bo przewaga Katalończyków widoczna była przez cały czas.

Reklama

Trener stołecznego klubu Laurent Blanc nie spuścił nosa na kwintę i robi dobrą minę do kiepskiej gry swojego zespołu. Oddaje królowi to co królewskie, przyznaje, że Barcelona miała przewagę i była zespołem lepszym, ale nie kryje też żalu, że parę akcji nie udało się jego piłkarzom zakończyć golami. Bardzo ubolewa nad tym, że Thiago Silva, według wielu najlepszy obrońca na świecie, musiał z powodu kontuzji tak wcześnie zejść z murawy, a zastępujący go David Luiz nie prezentuje jeszcze stu procent swoich możliwości. Blanc przyznaje, że w szatni panowały minorowe nastroje i wszyscy byli bardzo rozczarowani i przebiegiem meczu i wynikiem, ale jest zdania, że w Barcelonie może być znacznie lepiej. Po pierwsze będzie Zlatan i Verratti, a po drugie ta porażka obudziła w jego zawodnikach hiper-motywację. Ale, jeśli trener straciłby wiarę, to powinien przestać być trenerem.

Rewanż odbędzie się we wtorek 21 kwietnia w Barcelonie.