Według argentyńskiego szkoleniowca, którego drużyna przegrała w środę na Wembley 1:2 i została wyeliminowana z rozgrywek, zarówno prezes Juventusu Andrea Agnelli, jak i dyrektor generalny Giuseppe Marotta przebywali w tunelu prowadzącym z szatni na boisko przed, w trakcie i po meczu, wpływając na polskiego arbitra Szymona Marciniaka.
Uważam, że to jest sytuacja, z której trzeba wyciągnąć lekcję. Jeżeli spojrzymy na statystyki z obu spotkań, to myślę, że Tottenham był lepszą drużyną - ocenił Pochettino. W pierwszym meczu w Turynie padł remis 2:2.
W niektórych rozgrywkach decydują detale, a Juventus jest w tym specjalistą, jest przyzwyczajony do zwycięstw, do wywierania presji na sędziego. To klub, który robi wszystko, by pomóc drużynie. Przed meczem to był Agnelii, po meczu - Agnelli, Marotta. Widziałem w przerwie, jak wywierali presję na sędziego - dodał.
Gospodarze prowadzili do przerwy 1:0, ale po zmianie stron w ciągu niecałych trzech minut stracili dwie bramki. W pierwszej połowie nie obyło się bez kontrowersji sędziowskich (w Lidze Mistrzów nie ma możliwości skorzystania z systemu VAR). Najpierw w polu karnym Juventusu ręką zagrał Giorgio Chiellini, ale Marciniak nie podyktował "jedenastki". Później polski arbiter nie gwizdnął rzutu karnego dla Juventusu, choć goście mocno protestowali, wskazując, że faulowany był Douglas Costa. Były również inne sytuacje, które wzbudziły ożywione dyskusje.