Lewandowski musi grać w masce chroniącej twarz po urazie jakiego doznał w trakcie meczu z Borussią Dortmund. Pojedynek z Barceloną był pierwszym, w którym w niej zagrał. Wiadomo, że gra w masce nie należy do komfortowych. Jednak w ogóle o tym nie myślałem, nie boli mnie na tyle, żebym obawiał się walki na murawie - to nogi grają, a nie głowa. Maska jest dopasowana, więc nie odczuwam żadnego dyskomfortu - podkreślił napastnik Bayernu.

Reklama

Środowy mecz z Barceloną był pierwszym, ale nie ostatnim, w którym kapitan reprezentacji Polski zagra w masce. Decyzją lekarzy w masce będę występować od czterech do sześciu tygodni. Muszę się przyzwyczaić, że będę w niej zarówno trenować, jak i grać na boisku. Na Camp Nou pierwszy raz w niej wystąpiłem, więc w kolejnym spotkaniu będzie to dla mnie już rzecz normalna - powiedział "Lewy".

Poraża na Camp Nou 0:3 praktycznie przekreśla szanse Bayernu na awans do finału. Graliśmy całkiem dobre spotkanie, czego nie odzwierciedla oczywiście wynik. Stracone w końcówce dwa gole stawiają nas przed rewanżem w trudnej sytuacji. Walczyliśmy, chcieliśmy wywieźć jak najlepszy wynik, ale nie wyszło. To jest piłka. Czasami można atakować, trzymać piłkę, a zostanie się wypunktowanym jak my. Wiemy, że jest ciężko, ale w futbolu wszystko jest możliwe. Bayern jest drużyną, która niezależnie, z kim się mierzy, lubi grać piłką, być w jej posiadaniu. Gole Barcelony wynikały z kontrataków, na które żałuję, że daliśmy się złapać - podsumował Lewandowski.