Kibice Romy są więcej niż zadowoleni z tego, że w bramce tego klubu stoi Wojciech Szczęsny. Kibice Torino nie chcieli słyszeć o pozbyciu się przez ten klub kapitana Kamila Glika. Kibice Fiorentiny wiele obiecują sobie po przyjściu Jakuba Błaszczykowskiego i już się umówili, że dla nich będzie Kubą, bez tych wszystkich „sz” i „cz” nie do wymówienia. Nie zmienia to faktu, że coraz większa liczba zagranicznych piłkarzy w ekstraklasie staje się we Włoszech problemem. Przede wszystkim dla trenera narodowej kadry Antonio Conte, który zaczyna mieć ograniczone możliwości wyboru kandydatów do reprezentacji.

Reklama

W pierwszych dwóch kolejkach serie A wzięło udział 336 zawodników, Włochów było zaledwie 135., mniej niż połowa. W składzie debiutującego w ekstraklasie Frosinone było ich aż 14. na 17., ale już w Romie i Interze tylko dwóch, a trzech we Fiorentinie i Lazio. Proporcje gorzej jeszcze wyglądają, gdy chodzi o konkretne role na boisku. W ataku na przykład 78 procent graczy stanowili cudzoziemcy. Główną przyczyną, twierdzą komentatorzy, są względy finansowe. Transfer Włocha z klubu do klubu wiąże się z wpłaceniem do kasy Ligi klubów równowartości sumy, za jaką go kupiono; w przypadku cudzoziemców nie ma tego obowiązku. Oprócz tego kibice są zawsze pod urokiem egzotycznych nazwisk i wyglądu nowych nabytków, choć coraz częściej przekonują się, że ulegli pozorom i witany entuzjastycznie piłkarz był przereklamowany.