Mimo obfitych opadów deszczu ok. 80 tysięcy kibiców zgromadzonych na Signal Iduna Park obejrzało ciekawe spotkanie, toczone w szybkim tempie. Dortmundczycy zdecydowanie przeważali w pierwszej połowie, co udokumentowali trafieniami Juliana Weigla w 23. minucie, po nieudanej interwencji węgierskiego bramkarza Petera Gulacsiego, oraz Juliana Brandta w 34. minucie.
Szczególnie to drugie trafienie było efektowne - 23-letni napastnik gospodarzy przyjął piłkę lewą nogą w polu karnym, obrócił się z nią o 180 stopni i szybkim ruchem prawą nogą zupełnie zmylił obrońcę rywali. Pokonanie Gulacsiego było po tym jedynie formalnością.
Sygnał do odrabiania strat dał tuż po przerwie Werner, który w 47. minucie wykorzystał nieudane zagranie głową bramkarza Romana Buerkiego, a w 53. przejął niefrasobliwe podanie Brandta do Buerkiego i wygrał pojedynek jeden na jeden ze Szwajcarem.
Były to gole numer 17 i 18 w tym sezonie Bundesligi niemieckiego napastnika, który zrównał się na czele klasyfikacji strzelców z Lewandowskim. Polak może poprawić dorobek w środę, kiedy Bayern Monachium zmierzy się na wyjeździe z Freiburgiem.
Remis utrzymywał się przez niecałe dwie minuty. Wówczas gospodarze wyprowadzili atak prawą stroną boiska, a wykończył go mocnym strzałem z kilkunastu metrów Anglik Jadon Sancho. Ostatnie słowo należało jednak do lidera Bundesligi - w 77. minucie wynik ustalił Czech Patrik Schick.
Borussia zakończyła tym samym serię ligowych zwycięstw drużyny z Lipska - licznik zatrzymał się na sześciu meczach. Z kolei sama wygrała trzy poprzednie spotkania. Oba kluby w ubiegłym tygodniu wywalczyły awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Dortmundczycy mają 30 punktów, RB Lipsk - o cztery więcej. W środę z liderem może zrównać się Borussia Moenchengladbach - 31 pkt. W tym celu musi pokonać zamykający tabelę zespół SC Paderborn.
Broniący tytułu Bayern jest dopiero na piątym miejscu z dorobkiem 27 punktów, a jego środowy rywal Freiburg plasuje się tuż za nim z dwoma "oczkami" straty.