Mecz w Liverpoolu nie był wielkim widowiskiem. Walki w środku boiska nie brakowało, ale dogodnych okazji do zdobycia bramek piłkarze nie stworzyli wielu.
Bliżej odniesienia zwycięstwa był Everton. W 80. minucie piłka po strzale Toma Daviesa trafiła w słupek. Goście natomiast mogli zapewnić sobie wygraną w doliczonym przez sędziego czasie gry, ale po uderzeniu z rzutu wolnego Fabinho bramkarz Jordan Pickford zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką.
"To była prawdziwa walka. Piłkarze obu drużyn doskonale rozumieli czym są derby. Dominowaliśmy, ale nie mieliśmy wielu szans na gola. To Everton mógł go zdobyć. Poza tym świetnie się bronił" - powiedział trener Liverpoolu Juergen Klopp.
Everton nie wygrał z Liverpoolem żadnego z ostatnich 22 spotkań.
We wcześniejszym meczu Chelsea wygrała na wyjeździe z Aston Villą 2:1. Gospodarze objęli prowadzenie tuż przed przerwą po trafieniu Kortneya Hause'a. "The Blues" odpowiedzieli bramkami Amerykanina Christiana Pulisica w 60. i Francuza Oliviera Giroud w 62. minucie.
Chelsea w tabeli umocniła się na czwartym miejscu, ostatnim dającym prawo gry w Lidze Mistrzów. Piąty Manchester United traci do niej pięć punktów.
W poniedziałek Manchester City podejmie Burnley. Jeśli gospodarze zdobędą chociaż punkt, to czekający 30 lat na mistrzostwo Liverpool nie będzie sobie mógł zapewnić tytułu w środę u siebie meczem z Crystal Palace.