Pomóc ma im w tym niezawodny Robert Lewandowski. Polski napastnik - mimo wyraźnego kryzysu bawarskiej linii obrony - jest pewnym punktem w ataku. Po 15 kolejkach rozgrywek ma w dorobku już 20 goli. Jest na... półmetku do rekordu wszech czasów, który goni od kilku lat, a najbliżej był w minionym sezonie. Chodzi o osiągnięcie Gerda Muellera z rozgrywek 1971/72, kiedy niemiecki snajper zdobył 40 goli.

Reklama

Lewandowski już 10. sezon z rzędu w Bundeslidze uzyskał przynajmniej 10 trafień. W tej statystyce także przewodzi legendarny "Der Bomber" - 13, a serię długą jak Polak może się pochwalić jeszcze Manfred Burgsmueller. Kapitan biało-czerwonych zmierza pewnie po czwarty z rzędu tytuł króla strzelców tych rozgrywek, a tego nie dokonał jeszcze nikt w historii.

Wybrany niedawno w plebiscycie FIFA na najlepszego piłkarza świata 2020 roku Lewandowski nie ma na niemieckich boiskach sobie równych. Drugi w zestawieniu najskuteczniejszych jest norweski nastolatek z Borussii Dortmund Erling Haaland - 12 goli.

Bayern w tym sezonie zdobył już 46 bramek; to najlepszy bilans od 42 lat.

I o ofensywę oraz skuteczność trener Bayernu Hansi Flicka nie musi się martwić. Gorzej z obroną. Ze statystyk wynika, że jest najgorsza od 40 lat. Po ostatnim spotkaniu i przegranej w Bundeslidze z Borussią Moenchengladbach szkoleniowiec nie krył swojego oburzenia. Wściekły był także bramkarz Manuel Neuer, który jeszcze nigdy nie "wpuścił" tylu goli w tak krótkim czasie, jak w tym sezonie.

Właśnie ten słaby punkt będą chcieli wykorzystać także piłkarze SC Freiburg, którzy w ostatnim czasie są wyraźnie na fali. Ustanowili klubowy rekord pięciu zwycięstw z rzędu w Bundeslidze i nie mają zamiaru zatrzymywać się w niedzielę, choć zadanie mają bardzo trudne, bo z Bayernem w Monachium jeszcze nigdy nie wygrali. Lewandowski grał z tym rywalem dotychczas 16 razy i strzelił 17 goli.

Bayern pozostaje liderem rozgrywek. Ma 33 punkty, a drugi RB Lipsk o dwa mniej. Wicelider zmierzy się na wyjeździe z szóstym VfL Wolfsburg, w którego składzie znajduje się 19-letni polski napastnik Bartosz Białek.

Reklama

Borussia Dortmund, w której swój ostatni sezon rozgrywa obrońca Łukasz Piszczek, ma pięć punktów straty do Bayernu i jak podkreślił dyrektor sportowy Michael Zorc "na razie o mistrzostwie nikt u nas nie mówi".

BVB odetchnęło jednak wyraźnie po tym, jak kontuzję wyleczył Haaland. Norweski napastnik jest od zeszłej zimy rewelacją rozgrywek. W swoich pierwszych 25 meczach zdobył 25 bramek, co jest rekordem Bundesligi. Kibice licz, że po spotkaniu z ostatnią w tabeli ekipą FSV Mainz zbliży się do Lewandowskiego w klasyfikacji strzelców.

Drużyna z Moguncji w 15 spotkaniach uzbierała jedynie sześć punktów, odniosła tylko jedno zwycięstwo - 22 listopada z Freiburgiem - ponadto ma na koncie trzy remisy i 11 porażek.

O piątego gola w tym sezonie powalczy w barwach Herthy Berlin Krzysztof Piątek. Polski napastnik w obecnych rozgrywkach nie rozegrał jeszcze ani razu pełnego spotkania. W sobotę rywalem stołecznej drużyny będzie broniące się przed spadkiem FC Koeln.

Dwóch Polaków - bramkarz Rafał Gikiewicz i obrońca Robert Gumny - ma szansę na występ w barwach Augsburga w meczu z Werderem Brema. Z kolei Marcin Kamiński z VfB Stuttgart ma nadzieję zagrać w spotkaniu z Borussią Moenchengladbach.