Kluby Premier League uzgodniły pod koniec sierpnia, że nie wyślą swoich zawodników na mecze eliminacje MŚ do krajów, które znajdują się na czerwonej liście rządu brytyjskiego z powodu pandemii koronawirusa.
Po powrocie piłkarze musieliby przejść dziesięciodniową kwarantannę i przez ten czas nie byliby dostępni dla swoich klubów. Decyzja ligi wywołała gniew wśród zainteresowanych federacji krajowych.
Sprawa dotyczy m.in. Alissona, Roberto Firmino i Fabinho z Liverpoolu, Thiago Silvy z Chelsea, Gabriela Jesusa i Edersona z Manchesteru City czy Freda z Manchesteru United.
Teraz Brazylijska Federacja Piłkarska (CBF) - powołując się na przepisy FIFA - uruchomiła pięciodniowy "okres automatycznych restrykcji", uniemożliwiający klubom wystawienie w tym czasie do gry zawodników, którzy nie zostali zwolnieni na zgrupowanie reprezentacji.
Grożą sankcje FIFA
Zgodnie z informacjami m.in. agencji Reuters, kluby Premier League mogą spotkać się z sankcjami ze strony FIFA, jeśli skorzystają w ten weekend z piłkarzy z Ameryki Południowej, których nie zwolniły wcześniej na mecze eliminacji MŚ 2022.
Sprawa dotyczy również kilku zawodników Premier League z reprezentacji Meksyku, Paragwaju czy Chile. Ich narodowe związki także podjęły odpowiednie kroki.
Co ciekawe, brazylijska federacja nie poprosiła o to, aby pauzować musiał Richarlison z Evertonu. To akt dobrej woli z jej strony, ponieważ w lipcu klub pozwolił, aby 24-letni napastnik został powołany do kadry na igrzyska olimpijskie w Tokio (Brazylia zdobyła tam złoty medal), choć Everton nie był do tego zobowiązany.