Szlagierowy mecz 14. kolejki francuskiej ekstraklasy przerwano po tym, jak piłkarz gości Dimitri Payet został uderzony butelką rzuconą z trybun.
W piątej minucie spotkania Payet szykował się do wykonania rzutu rożnego. Wówczas został trafiony w głowę butelką pełną wody i upadł na murawę. Obie drużyny zostały odesłane do szatni przez sędziego Ruddy'ego Buqueta. Payet opuścił boisko z lodem na głowie. Długo nie było ostatecznej decyzji dotyczącej dalszych losów tej rywalizacji.
W pewnym momencie na murawę wrócili zawodnicy gospodarzy. Piłkarze z Marsylii pozostali w szatni. Przerwa trwała łącznie około dwóch godzin, po czym ogłoszono, że spotkanie nie zostanie już wznowione. Sędzia uznał, iż warunki bezpieczeństwa nie są spełnione - oznajmił spiker. W ekipie z Marsylii w podstawowym składzie na to spotkanie był Arkadiusz Milik.
Decyzja w sprawie niedzielnych zawodów może zapaść 8 grudnia. Do tego czasu Olympique Lyon musi występować w roli gospodarza bez udziału publiczności.
Historia się powtórzyła
To już drugi w tym sezonie przerwany mecz z udziałem Olympique Marsylia i znów w centrum uwagi był Payet. W sierpniu w spotkaniu 3. kolejki z Nice w kierunku francuskiego piłkarza również poleciała butelka. Zawodnik gości odrzucił ją z powrotem, po czym niektórzy kibice wbiegli na boisko. Doszło nawet do przepychanek z piłkarzami. Drużyna Nice została wówczas ukarana dwoma ujemnymi punktami, w tym jednym w zawieszeniu. Spotkanie zostało powtórzone 27 października i zakończyło się remisem 1:1.
Podczas kilku innych meczów francuskiej ekstraklasy w tym sezonie dochodziło do zamieszek na trybunach.
Tamtejsza szefowa ds. sportu Roxana Maracineanu przyznała, że powtarzające się problemy z kibicami w Ligue 1 zagrażają przyszłości francuskiej piłki nożnej.
Pomogliśmy piłkarskiemu światu podczas kryzysu zdrowotnego, aby umożliwić kibicom powrót na stadiony. Nie możemy pozwolić, aby takie rzeczy się zdarzały - podkreśliła Maracineanu.