Po niezbyt udanym dla Bawarczyków lutym, marzec rozpoczęli w lepszym stylu. W lidze co prawda zremisowali z Bayerem Leverkusen 1:1, ale następnie rozbili w Champions LeagueFC Salzburg 7:1, m.in. dzięki trzem trafieniom Polaka, i awansowali do ćwierćfinału.

Reklama

14 goli Lewandowskiego

Bayern, który walczy o 10. tytuł z rzędu i 32. w historii, prowadzi w tabeli z dziewięcioma punktami przewagi nad mającą jedno spotkanie zaległe Borussią Dortmund. Trzeci "Aptekarze" tracą do lidera już 14 punktów, a czwarte Hoffenheim - 16, ale to właśnie ta drużyna spisuje się ostatnio najlepiej i wygrała cztery mecze z rzędu.

Hoffenheim, które w ekstraklasie zadebiutowało dopiero w 2008 roku, a ma już za sobą występy w Lidze Mistrzów, długo nie mogło znaleźć sposobu na Bayern, ale w ostatnich sezonach regularnie sprawia mu kłopoty. W poprzednim drużyna z Monachium przegrała w Sinsheim 1:4, w październiku 2019 uległa u siebie 1:2, a w rozgrywkach 2016/17 i 2017/18 także wróciła z wyjazdu bez żadnej zdobyczy.

Reklama

Lewandowski strzelił temu rywalowi 14 goli w 23 występach, z czego 10 w barwach Bayernu. Ta statystyka wskazuje, że też nie jest to jego ulubiony przeciwnik, choć w ośmiu ostatnich spotkaniach odnotował osiem trafień, w tym jedno w jesiennym, wygranym 4:0, meczu w Monachium.

Polak z 28 golami otwiera klasyfikację strzelców i walczy o siódmą statuetkę armatki - nagrodę dla najskuteczniejszego piłkarza sezonu. Osiem bramek mniej uzyskał Czech Patrik Schick z Bayeru Leverkusen.

"Lewy", który w Bundeslidze zdobył 305 bramek w 375 meczach, może liczyć na poprawę dorobku w sobotę, bo potyczki między tymi drużynami obfitują w gole. Ostatnie ligowe wyniki to: 4:0, 4:1, 4:1, 6:0, 2:1, 3:1, 3:1, 5:2, a można do tego dodać 4:3 w Pucharze Niemiec dwa lata temu.

Trenerskie "powiązania"

Reklama

Oba kluby łączą też osoby trenerów. Julian Nagelsmann właśnie w Hoffenheim w wieku 29 lat zadebiutował w Bundeslidze i zaczął szybką, usłaną sukcesami karierę, a zanim trafił do Bayernu jeszcze zaliczył przystanek w Lipsku.

Z kolei od niespełna dwóch lat w Hoffenheim pracuje Sebastian Hoeness. To syn byłego menedżera i prezesa Herthy Berlin Dietera Hoenessa, a bratanek honorowego prezesa klubu z Monachium Ulego Hoenessa. Młody szkoleniowiec w 2020 roku niespodziewanie wywalczył mistrzostwo 3. ligi z... rezerwami Bayernu, co zaowocowało pierwszą propozycją pracy w Bundeslidze.

Myślę, że przy wsparciu 22 tysięcy naszych kibiców jesteśmy w stanie napsuć Bayernowi trochę krwi. Humory dopisują, forma też, jesteśmy pozytywnie nastawieni. Zagramy bez obciążeń, bo każda zdobycz na tym rywalu to bonus - przyznał Hoeness.

Na potknięcie lidera liczą kibice i piłkarze Borussii, która wciąż marzy jeszcze o detronizacji Bayernu. Problem w tym, że zespół trenera Marco Rose ostatnio zawodzi, m.in. odpadł z Ligi Europy po dwumeczu z Rangers FC (2:4 i 2:2). Ekipa z Dortmundu już od prawie dwóch miesięcy musi sobie radzić bez najlepszego snajpera, Norwega Erliga Haalanda, który jest kontuzjowany.

W niedzielę na stadionie BVB ma się pojawić Arminia, która jest 15. w tabeli, z dwupunktową przewagą nad strefą spadkową. W piątek jednak media obiegły informacje, że w klubie z Bielefeld pojawiło się ognisko koronawirusa i kilka osób związanych z drużyną miało pozytywny wynik testu. Na razie brakuje oficjalnych informacji, ale klub z piątku na sobotę przełożył przedmeczową konferencję prasową.

Przed tygodniem Borussia nie grała, gdyż przełożono spotkanie z FSV Mainz, w którym aż 19 osób zakaziło się COVID-19.