W 20. minucie Freiburg prowadził w szlagierowym meczu już 3:0, a wszystkie gole (w tym dwa z karnych) strzelił Vincenzo Grifo - włoski piłkarz niemieckiego pochodzenia. Tuż przed przerwą na 4:0 podwyższył Austriak Michael Gregoritsch.
Losy meczu były więc po pierwszej połowie rozstrzygnięte. Na dodatek berlińczycy od 19. minuty grali w dziesiątkę, po czerwonej kartce Portugalczyka Diogo Leite. Na pocieszenie pozostał im gol z "jedenastki" Svena Michela w 85. minucie.
Union przez większość rundy jesiennej był rewelacją rozgrywek, ale w listopadzie spisuje się bardzo słabo. W trzech meczach zdobył tylko jeden punkt i stracił aż 11 goli. W tabeli jest obecnie piąty - 27 pkt.
W innym niedzielnym spotkaniu FSV Mainz zremisował z Eintrachtem Frankfurt 1:1.
Freiburg dzięki swojemu zwycięstwu awansował na pozycję wicelidera. Ma 30 punktów i traci cztery do Bayernu Monachium.
Broniący tytułu lider z Bawarii już w sobotę pokonał na wyjeździe zamykające tabelę Schalke 04 Gelsenkirchen 2:0. To szóste z rzędu ligowe zwycięstwo Bayernu.
Gole dla gości na stadionie beniaminka, w którym zabrakło po raz kolejny kontuzjowanego Marcina Kamińskiego, zdobyli Serge Gnabry i Eric Maxim Choupo-Moting. Kameruńczyk jest w ostatnim czasie niezwykle skuteczny - w dziewięciu ostatnich spotkaniach w różnych rozgrywkach uzyskał 10 goli.
Łącznie z Ligą Mistrzów i Pucharem Niemiec zespół trenera Juliana Nagelsmanna wygrał po raz 10. z rzędu.