1/2 finału: Francja - Maroko 2:0 (1:0).

Bramki: 1:0 Theo Hernandez (5), 2:0 Randal Kolo Muani (79).

Żółta kartka - Maroko: Sofiane Boufal.

Reklama

Sędzia: Cesar Ramos (Meksyk). Widzów 68 294.

Reklama

Francja: Hugo Lloris - Jules Kounde, Raphael Varane, Ibrahima Konate, Theo Hernandez - Antoine Griezmann, Aurelien Tchouameni, Youssouf Fofana - Ousmane Dembele (78. Randal Kolo Muani), Olivier Giroud (65. Marcus Thuram), Kylian Mbappe.

Maroko: Bono - Achraf Hakimi, Jawad El Yamiq, Achraf Dari, Romain Saiss (21. Selim Amallah, 78. Abde Ezzalzouli), Noussair Mazraoui (46. Yahia Attiat-Allal) - Hakim Ziyech, Azzedine Ounahi, Sofyan Amrabat, Sofiane Boufal (66. Zakaria Aboukhlal) - Youssef En-Nesyri (66. Abderrazak Hamdallah).

Piłkarze reprezentacji Francji po raz czwarty awansowali do finału mistrzostw świata. Triumfowali w 1998 i 2018, a przegrali decydujący mecz w 2006 roku.

Reklama

Natomiast zespołowi Maroka, którego 14 piłkarzy urodziło się poza granicami kraju, na pocieszenie został fakt, że był pierwszym w historii afrykańskim półfinalistą mistrzostw świata. W przeszłości na etapie ćwierćfinałów odpadły Kamerun (1990), Senegal (2002) i Ghana (2010).

Kłopoty kadrowe Marokańczyków

Selekcjoner Marokańczyków Walid Regragui, który zaledwie trzy miesiące przed mundialem zastąpił krytykowanego za decyzje personalne Bośniaka Vahida Halilhodzica, szybko znalazł wspólny język z nowymi podopiecznymi. Efektem były m.in. zwycięstwo nad Belgią 2:0 w fazie grupowej, wyeliminowanie (po rzutach karnych) Hiszpanii w 1/8 finału oraz wygrana 1:0 z Portugalią w ćwierćfinale.

Wydawało się, że przeciwko Francji Regragui będzie mógł wystawić najsilniejszy skład. Wracający po kłopotach zdrowotnych Noussair Mazraoui z Bayernu Monachium i Nayef Aguerd z West Ham United znaleźli się w awizowanym składzie wyjściowym, ale ostatecznie ten drugi - praktycznie w ostatniej chwili - został zastąpiony przez Achrafa Dariego.

Od początku wystąpił mający wcześniej problemy zdrowotne kapitan Romain Saiss, lecz musiał zostać zmieniony już w 21. minucie.

Francuzi również z problemami

Kłopoty kadrowe miał też trener Francuzów Didier Deschamps. Nie dość, że już od pewnego czasu nie mogą grać m.in. Karim Benzema, N'Golo Kante, Paul Pogba, Presnel Kimpembe, Christophe Nkunku i Lucas Hernandez, to na dodatek z powodu przeziębienia (taką wersję podano) nie zagrali w środę Adrien Rabiot i Dayot Upamecano.

Na trybunach zdecydowaną przewagę mieli Marokańczycy. Francuskich kibiców, jak zapowiadały media, było ok. trzech tysięcy. "Trójkolorowych" wspierał z trybun m.in. prezydent Emmanuel Macron.

W bramce obrońców tytułu wystąpił tradycyjnie Hugo Lloris. To jego 144. występ w reprezentacji (śrubuje krajowy rekord), a przy okazji 19. spotkanie w MŚ. Na mundialowej liście wszech czasów - biorąc pod uwagę tylko bramkarzy - jest liderem ex aequo z Niemcem Manuelem Neuerem.

W dziewięciu poprzednich meczach Maroko straciło tylko jednego gola, na dodatek samobójczego (2:1 w grupie F z Kanadą), ale w środowym półfinale ich bramkarz Bono z Sevilli wyciągał piłkę z siatki już w piątej minucie. Strzelcem był Theo Hernandez, który dopadł do przypadkowo odbitej piłki i kopnął precyzyjnie obok słupka.

Ten gol sprawił, że w kolejnych minutach spotkanie było bardzo ciekawe i otwarte. Marokańczycy nie mogli skupiać się tylko na obronie, z której słynęli dotychczas na mundialu. Musieli zaatakować, narażając się na kontrataki rywali.

Wydarzenia zmieniały się jak w kalejdoskopie

W efekcie wydarzenia na boisku zmieniały się jak w kalejdoskopie. Najpierw mocno z dystansu strzelił Azzedine Ounahi, ale świetnie obronił Lloris.

W odpowiedzi - w 17. minucie - Olivier Giroud trafił w słupek. Wkrótce potem doświadczony obrońca Milanu, w innej dogodnej sytuacji, pomylił się jeszcze bardziej.

Tuż przed przerwą Maroko mogło zdobyć jedną z najpiękniejszych bramek tego turnieju. Na strzał przewrotką zdecydował się Jawad El Yamiq, ale piłka odbiła się od słupka.

Od początku drugiej połowy "Lwy Atlasu" osiągnęły przewagę, a kontrataki Francuzów nie były już tak szybkie i groźne jak przed przerwą.

Francuscy obrońcy mieli sporo pracy, ale wywiązywali się ze swoich zadań bez zarzutu. Rywale często zbliżali się w pobliże bramki Lllorisa, naciskali, szybko wymieniali podania i gdy wydawało się, że za chwilę oddadzą strzał, w rolach głównych występowali defensorzy "Trójkolorowych".

Świetna akcja Mbappe

W miarę upływu czasu piłkarze z Afryki tracili jednak siły, a Francuzi - po zmianach przeprowadzonych przez Deschampsa - złapali drugi oddech.

W 79. minucie świetną akcję przeprowadził Kylian Mbappe, a skutecznym strzałem z bliska zakończył ją wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Randal Kolo Muani, który poleciał na mundial w zastępstwie kontuzjowanego Nkunku.

Drugi gol dla Francji praktycznie zakończył emocje w środowym półfinale, choć ambitni Marokańczycy do końca starali się zmniejszyć rozmiary porażki.

To pierwszy mecz "Trójkolorowych" w tegorocznym turnieju bez straconej bramki.

Dzień wcześniej Argentyna wygrała z aktualnym jeszcze wicemistrzem świata z 2018 roku Chorwacją 3:0.

W niedzielnym finale spotkają się więc zespoły, które w Katarze pokonały reprezentację Polski - Argentyna wygrała 2:0 w grupie C, a Francja pokonała biało-czerwonych 3:1 w 1/8 finału.