We wcześniejszym meczu o 3. miejsce PGE Skra Bełchatów pokonała 3:1 ACH Volley Bled.

Trentino BetClic: Matej Kazijski, Andrea Sala, Łukasz Żygadło, Osmany Juantorena, Emanuele Birarelli, Leonardo Neves Vissotto, Andrea Bari (libero) oraz Renaud Herpe.

Dynamo Moskwa: Siergiej Grankin, Amaral Dante, Dmitrij Szczerbinin, Siemen Połtawskij, Juri Bierieżko, Aleksander Wołkow, Teodor Salparow (libero) oraz Aleksander Markin, Roman Jakowlew, Andriej Zubkow, Jewgienij Siwożelez, Aleksiej Samojlenko.

Widzów: 12 500.

Reklama

Mecz o triumf w Lidze Mistrzów pomiędzy Trentino BetClic i Dynamem Moskwa był jednostronnym pojedynkiem. Trwał 81 minut i zakończył się zwycięstwem Trentino 3:0.

Reklama

Zespół z Włoch dominował na parkiecie od pierwszej do ostatniej piłki, przewyższając rywali we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła. Ekipa Trentino szybko i bez większych problemów wygrywała kolejne sety. W pierwszym Dynamo zdobyło zaledwie 12 punktów. W kolejnych dwóch było nieco lepiej, jednak w żadnym zwycięstwo Trentino nie było zagrożone.

Najbardziej wartościowym zawodnikiem spotkania (MVP) został wybrany Matey Kazijski z Trentino.

Reklama

"Ja śnię. To jest spełnienie moich marzeń. Jestem w niebie" - mówił po meczu najlepszy rozgrywający FinalFour Łukasz Żygadło z Trentino.

Reprezentant Polski powiedział, że przed meczem z Dynamem spodziewał się, że Rosjanie w pewnym momencie pękną. "Pękli od początku, więc lepiej dla nas. Wszyscy jesteśmy na takim etapie, że widać już po nas trudy sezonu. W lidze wymęczyła nas Macerata, a później z marszu przyjechaliśmy do Łodzi. Jestem w pokoju z Osmanym i wiem, jak on wygląda po meczu. Wysłałem już do kibiców z Trento sms-y, żeby się modlili o jego zdrowie. Przy swojej budowie gra niesamowicie, ale kosztuje go to bardzo wiele.

czytaj dalej >>>



- Ja sam dzisiaj czułem się jak po walce z Adamkiem, takie miałem opuchnięte oczy przed meczem. Być może właśnie z powodu zmęczenia w sobotę podświadomie chcieliśmy oszczędzać siły na finałowy pojedynek i zagraliśmy słabszy mecz z Bledem. Cieszę się jednak, że mimo tych wszystkich trudności dzisiaj też wygraliśmy i zrobiliśmy to w wielkim stylu" - powiedział Żygadło.

Dodał, że przyjeżdżając do Łodzi nie liczył na żadną nagrodę indywidualną, a głównym celem było dla niego zwycięstwo całej drużyny.

"Chciałem tu jak najlepiej zagrać i wygrać. Niektórym trudno sobie wyobrazić jak ciężką pracę wykonałem przez ostatnie dwa lata. Wielu zarzucało mi, że nie mam ambicji i godzę się z rolą drugiego rozgrywającego. Puszczałem to mimochodem. Przed meczem trener powiedział mi, że to jest mój finał. Przez te dwa lata zrobiłem wszystko, żeby znaleźć się w tej sytuacji, w której teraz jestem. Udowodniłem też sobie, a to najważniejsze, że jestem w stanie zrobić to, co zrobiłem" - wyjaśnił Żygadło.

Jego zdaniem wygrana Trentino w Lidze Mistrzów to przede wszystkim efekt bardzo ciężkiej pracy.

"Nie tylko mojej, ale wszystkich ludzi którzy zbudowali ten klub i wszystkich zawodników. Spędzamy razem wiele godzin w hali i poza nią, myśląc tylko o siatkówce. Wychodzę z takiego założenia, że jeżeli czymś się zajmuję, to robię to na maksa. Dzisiaj dostałem za to nagrodę. To spełnienie moich marzeń. Teraz mogę sobie życzyć jeszcze tylko wygrania ligi włoskiej. Jeśli to się uda, to przejdziemy do historii, bo zdobędziemy wszystko w klubie" - powiedział najlepszy rozgrywający Final Four.