Jastrzębski Węgiel - Sisley Treviso 2:3 (25:19, 22:25, 25:15, 18:25, 10:15)

Jastrzębski Węgiel: Nico Freriks, Adam Nowik, Wojciech Jurkiewicz, Robert Prygiel, Benjamin Hardy, Guillaume Samica, Paweł Rusek (libero) oraz Igor Yudin, Sebastian Pęcherz, Rafa, Grzegorz Łomacz.

Reklama

Sisley: Ricardo, Alessandro Fei, Samuele Papi, Emanuel Kohut, Gustavo, Alberto Cisolla, Alessandro Farina (libero) oraz Davide Saitta, Matteo Daldello, Oleg Antonow

Środowy mecz gospodarze zaczęli nieco nerwowo, co pozwoliło Sisleyowi wyjść na niewielkie prowadzeniu. Wyrównał na 6:6 sprytnym zagraniem przy siatce Benjamin Hardy i potem to jastrzębianie dyktowali warunki. Radzili sobie z włoskim blokiem a do tego goście popełnili kilka błędów. Nie pomogły dwie przerwy, o jakie poprosił trener Sisleya. W ataku mylił się Alessandro Fei a na koniec z zagrywki piłkę w aut posłał Samuele Papi.

Reklama

W drugim secie Włosi zagrali dokładniej, skuteczniej w bloku i po punktowej zagrywce Ricardo prowadzili 11:8 a potem nawet 17:13. W tym momencie "stanęli" jednak pozwalając jastrzębianom na zdobycie pięciu kolejnych punktów. W końcówce jednak Sisley -grający bez Feia, którego zastąpił Oleg Antonow - okazał się lepszy, wyrównując stan meczu.

Wyrównany początek trzeciej partii nie zwiastował tego, co stało się potem. Dwie zagrywki Roberta Prygla dały gospodarzom prowadzenie 8:6 przy pierwszej przerwie technicznej. A potem jastrzębianie rozbili rywali (10:5, 14:7), 16:8, 25:15). Na pewno Włochom szyki popsuła kontuzja libero Alessandro Fariny. Wylądował na ławce rezerwowych z lodowym okładem na kolanie a na parkiecie zastąpił go Matteo Daldello.

Jeżeli jastrzębscy siatkarze i kibice oczekiwali szybkiego zakończenia - spotkał ich zawód. Bo Sisley co prawda po zaciętym początku przegrywał w czwartym secie 9:11 ale potem z nawiązką odrobił straty prowadząc 18:13. Włosi takiej przewagi nie pozwolili sobie odebrać i pewnie wygrali doprowadzając do tie breaku.

W tej rozstrzygającej rozgrywce zdecydowanie lepsi byli Włosi. Zagrali bardzo skutecznie w obronie i nie pozwolili na wiele gospodarzom. Zaczęło się od stanu 0:4 i ... właściwie było po wszystkim. Jastrzębianie nie zdołali się zbliżyć do rywali i przegrali 2:3, tak jak rok temu w Lidze Mistrzów. Wtedy jednak w rewanżu potrafili zwyciężyć w Treviso 3:1.