Polscy siatkarze pokonali Argentynę 3:1 (25:19, 26:28, 27:25, 25:22) w Hali Stulecia we Wrocławiu w pierwszym meczu czwartej kolejki Ligi Światowej. Rewanż zaplanowano na niedzielę na godz. 18.00.

Polska: Bartosz Kurek (19), Karol Kłos (5), Jakub Jarosz (20), Michał Ruciak (11), Patryk Czarnowski (13), Grzegorz Łomacz i Piotr Gacek (libero) oraz Mariusz Wlazły (3), Paweł Zagumny, Daniel Pliński (2).

Reklama

Argentyna: Gabriel Arroyo (15), Javier Filardi (3), Martin Costa Blanco (8), Nicolas Uriarte (1), Rodrigo Quiroga (15), Federico Pereyra (6) i Alexis Gonzales (libero) oraz Lucas Chavez (13), Sebastian Sole, Giani Gaston (1).

Obaj trenerzy postawili tym razem na młodość. W wyjściowej szóstce biało-czerwonych zabrakło tych, którzy w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy w Izmirze grali pierwsze skrzypce. Pojawił się za to Karol Kłos, Grzegorz Łomacz, czy Patryk Czarnowski. Również Argentyna do Polski przyleciała w odmłodzonym składzie.

Reklama

Kibice w Hali Stulecia wysłuchali wcześniejszych próśb zawodników i tylko nieliczni wzięli ze sobą trąbki. Doping był jednak równie głośny i nie ustawał nawet wtedy, gdy Polakom nie wychodziło.

Mistrzowie Europy, by myśleć jeszcze o awansie do turnieju finałowego nie mogli sobie pozwolić na wpadkę. Argentyńczycy udział w Final Six jako gospodarze mają zapewniony, dlatego do Europy przyjechali głównie po naukę.

Pierwszy set przebiegł pod dyktando ekipy Daniela Castellaniego. Łomacz często rozgrywał na środek, a zarówno Kłos, jak i Czarnowski nie marnowali piłek. W ataku nie mylił się z kolei Jakub Jarosz i na drugą przerwę techniczną Polacy schodzili z przewagą czterech punktów. Na końcówkę weszli Paweł Zagumny i Mariusz Wlazły. Obaj wrócili do kadry po urlopach, ale o odpoczynku już zapomnieli i zaprezentowali się bardzo dobrze. Set zakończył się wygraną Polaków 25:19.

Reklama

czytaj dalej >>>



W drugiej partii zabrakło przede wszystkim koncentracji. Rywale zagrali agresywniej serwisem, a polscy siatkarze właśnie z tym elementem mieli największe problemy. Biało-czerwoni się męczyli i nie potrafili wyrobić sobie kilkupunktowej przewagi, dlatego walka była wyrównana aż do stanu 26:26. W końcówce po raz pierwszy na boisku pojawił się Daniel Pliński. Nie zdołał jednak pomóc i set zakończył się 26:28.

Podopieczni Castellaniego wynieśli naukę z tej partii i kolejne dwie rozstrzygnęli na swoją korzyść. W trzecim secie znaczącą rolę na parkiecie odegrał Bartosz Kurek. Przyjmujący PGE Skry Bełchatów powoli wraca do formy, a Argentyńczycy z jego atakami mieli spore problemy. I to właśnie on po wyrównanej końcówce asem serwisowym zakończył partię 27:25.

Czwarty set Polacy bezboleśnie rozstrzygnęli na swoją korzyść. Przez cały czas kontrolowali co się dzieje na parkiecie i wygrali 25:22, a całe spotkanie 3:1.

Kapitan reprezentacji Polski Paweł Zagumny: "Powoli wchodzimy w rytm meczowy, trener daje pograć większej liczbie zawodników. Graliśmy dzisiaj nierówno, czasem lepiej czasem gorzej, ale najważniejsze, że udało nam się zdobyć trzy punkty i miejmy nadzieję, że jutro będzie podobnie".

Kapitan reprezentacji Argentyny Rodrigo Quiroga: "Kluczowy dla całego spotkania okazał się trzeci set. Grało nam się dzisiaj bardzo dobrze i jesteśmy zadowoleni, że nasza forma była lepsza niż we wcześniejszych meczach. Szkoda tylko, że nie udało się wygrać, ale miejmy nadzieję, że jutro będzie lepiej".

Trener reprezentacji Argentyny Javier Weber: "Mecz był dosyć wyrównany. Polacy okazali się dzisiaj lepsi zwłaszcza w końcówce trzeciego i czwartego seta. Spotkanie rozegrane było przy udziale wspaniałej publiczności i w znakomitej atmosferze".

Trener reprezentacji Polski Daniel Castellani: "Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego meczu. Nasi rywale zagrali chyba swoje najlepsze spotkanie w całych rozgrywkach Ligi Światowej i trzeba było olbrzymiej koncentracji, żeby odnieść sukces. Dla nas był to pierwszy mecz w tym roku przed własną publicznością, dlatego troszkę się denerwowaliśmy, ale najważniejsze, że udało nam się zwyciężyć".