W Jastrzębiu wicemistrzowie Polski przegrali w inauguracyjnej kolejce LM ze Słoweńcami 1:3. Potem ulegli greckiemu Olympiacosowi Pireus i czarnogórskiej Budvanskiej Rivijerze Budva po 2:3.
Ponieważ start w PlusLidze też był słaby (8 porażek w 12 spotkaniach) w śląskim klubie doszło w połowie grudnia do zmiany szkoleniowca. Słowaka Igora Prielożnego zastąpił Włoch Lorenzo Bernardi. Rewanżowe spotkanie z Budvą obserwował jeszcze z trybun ale i tak jastrzębianie - prowadzeni tymczasowo przez asystenta Miroslava Palguta - gładko wygrali 3:0.
Później Bernardi był już na ławce trenerskiej, kiedy jego podopieczni pokonali Olympiacos 3:0. W sobotnim pojedynku PlusLigi Jastrzębski Węgiel wygrał w Częstochowie z Tytanem AZS 3:2.
"Czy to oznacza, że zespół +zaskoczył+? Moim zdaniem nie graliśmy źle od początku sezonu, ale nie miało to niestety odzwierciedlenia w wynikach. Myślę, że teraz już wszystko +pójdzie z górki+. Mecz z ACH zagramy w Lublanie, w hali na 15 tysięcy miejsc. Poprzednie pojedynki LM oglądało tam 10-12 tysięcy widzów, więc należy się spodziewać gorącej atmosfery, ale nie szkodzi. Oczywiście najlepiej byłoby pewnie wygrać, nie oglądając się na wynik drugiego środowego meczu" - powiedział PAP prezes Jastrzębskiego Węgla Zdzisław Grodecki.
Przypomniał, że oprócz czołowej dwójki, do dalszych gier awansuje także najlepszy zespół z trzecich miejsc w grupach, zajmując miejsce gospodarza Final Four.
"Trener Bernardi zachowuje spokój. Wie, jak i my wszyscy, że nikt nie jest cudotwórcą. Ja jestem cały czas optymistą i wierzę, że wszystko skończy się dobrze" - dodał Grodecki.
W środę ACH gra z Jastrzębskim Węglem, a Olympiacos z Budvanską Rivijerą.