Finałowy mecz Final Four Ligi Mistrzów był dramatycznym widowiskiem. Pierwszy set nie zapowiadał jednak wielkich emocji. Bełchatowianie na początku spotkania wyglądali na sparaliżowanych stawką pojedynku. Popełniali mnóstwo błędów i mieli ogromne problemy z przeprowadzeniem skutecznego ataku. Tracili punkty m.in. po nieudanych zagrywkach, przekroczeniu linii ataku i zagraniach w siatkę. Mieli też kłopoty z przyjęciem zagrywki i blokiem rywali.

Reklama

Pierwszy punkt PGE Skra zdobyła przy prowadzeniu gości 3:0. Później było jeszcze gorzej. Na pierwszej przerwie technicznej Zenit miał pięć (8:3) a na drugiej sześć (16:10) punktów przewagi. Bełchatowianie nie byli w stanie zniwelować tych strat i gładko przegrali seta 15:25.

W drugiej partii zespoły zamieniły się rolami. Tym razem to gracze PGE Skry wystąpili w roli siatkarskich profesorów. Bełchatowianie niesieni dopingiem ponad 13 tys. widzów szybko objęli prowadzenie 3:0 i systematycznie je powiększali. Goście poderwali się do walki po drugiej przerwie technicznej, na którą zawodnicy schodzili przy siedmiopunktowym prowadzeniu PGE Skry (16:9). Po kilku udanych akcjach drużyny z Kazania przewaga bełchatowian zmalała do czterech oczek (18:14, 19:15), ale końcówka należała do PGE Skry, która wygrała drugą partię 25:16.

Trzeci set był bardzo wyrównany do stanu 19:19. Po pierwszej przerwie technicznej gospodarze wypracowali sobie wprawdzie trzypunktową przewagę (11:8), ale goście szybko doprowadzili do remisu. W końcówce seta bełchatowianie po raz drugi odskoczyli od rywala na trzy oczka (22:19) i tym razem nie pozwolili już siatkarzom z Kazania wyrównać. Utrzymali trzypunktową przewagę i wygrali 25:22.

Reklama

W czwartym secie jedna piłka dzieliła bełchatowian od zwycięstwa w całym meczu. Po ataku Mariusza Wlazłego PGE Skra wyszła na prowadzenie 24:23. Zdobywca punktu poszedł na pole zagrywki, jednak zanim wprowadził piłkę do gry trenerzy obu drużyn wykorzystali po jednej przerwie. Po powrocie na boisko piłka po zagrywce Wlazłego trafiła w siatkę. Chwilę później po autowym bloku PGE Skry Zenit zdobył kolejny punkt i stanął przed szansą zakończenia seta. Wykorzystał ją. Po zagrywce Nikołaja Apalikowa piłka najpierw uderzyła w siatkę, a po chwili spadła na stronę zdezorientowanych bełchatowian.

Nerwowa końcówka czwartej partii nie zdeprymowała mistrzów Polski. W decydującym, piątym secie PGE Skra szybko objęła prowadzenie 5:1 i wydawało się, że nie zmarnuje tej zaliczki. Zenit błyskawicznie odrobił jednak straty i doprowadził do remisu 5:5. Później goście zepsuli trzy kolejne zagrywki, dzięki czemu zamiany stron na boisku zespoły dokonywały przy jednopunktowym prowadzeniu PGE Skry (8:7). Chwilę później przewaga wzrosła do dwóch punktów (9:7, 10:8), ale Zenit znów wyrównał (10:10).

Przy stanie 13:12 dla PGE Skry trener gości Wladimir Alekno poprosił o przerwę. Po jej zakończeniu Zenit wyrównał, ale chwilę później gospodarze po raz drugi w tym meczu stanęli przed szansą jego zakończenia. Na zagrywkę Daniela Plińskiego Zenit odpowiedział skutecznym atakiem. Gdy Aleksander Wołkow z zagrywki posłał piłkę na aut, bełchatowianie znów mieli okazję skończyć mecz. Zagrywał Miguel Falasca, piłka wróciła na stronę PGE Skry, jednak atak mistrzów Polski został zablokowany. W ten sam sposób zakończyła się kolejna akcja bełchatowskiej drużyny, po której meczbola miał Zenit. Gospodarze odebrali zagrywkę, lecz po ataku Michała Winiarskiego sędzia zasygnalizował, że piłka dotknęła antenki. Zenit zdobył punkt, wygrał seta 17:15, cały mecz 3:2 i mógł świętować zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Reklama

PGE Skra Bełchatów: Marcin Możdżonek, Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Daniel Pliński, Miguel Falasca, Michał Winiarski, Paweł Zatorski (libero) - Paweł Woicki, Karol Kłos.

Zenit Kazań: Nikołaj Apalikow, Maksim Michajłow, Jewgienij Siwożelez, Aleksander Wołkow, Valerio Vermiglio, Jurij Bierieżko, Aleksiej Obmoczajew (libero) - Wladislaw Babiczew (libero), Aleksander Gucaljuk, Aleksiej Czeremisin, William Priddy.