Kubiak od kilku dni zmaga się z przeziębieniem, do którego później doszła jeszcze gorączka. Kapitan Polaków opuścił piątkowy mecz drugiej rundy MŚ z Argentyńczykami (2:3), nie trenował także dzień wcześniej. W sobotę przed południem brał udział w zajęciach tylko przez kilkanaście minut.

Reklama

"Michał powiedział, że może zagrać, ale postanowiłem, że będzie lepiej, jeśli jeszcze odpocznie. Gdyby dziś wystąpił, to potem znów trafiłby do łóżka. Kto był dziś na naszym treningu, to widział, że Kubiak łapał szybko zadyszkę, to normalne w takiej sytuacji" - podkreślił Heynen w rozmowie z dziennikarzami.

Biało-czerwoni pierwszą rundę zakończyli z kompletem punktów i byli w bardzo komfortowej sytuacji w kontekście walki o awans do "szóstki". Sprawę skomplikowała niespodziewana porażką z Argentyną. Zawodnicy sami wówczas przyznali, że zaprezentowali się słabo.

Belgijski szkoleniowiec zdradził także tuż przed meczem z "Trójkolorowymi", że podjął decyzję, by w tym pojedynku od początku zagrali siatkarze, którzy dotychczas na mundialu występowali mniej.

"Niektórzy pomyślą, że to szaleństwo, ale dziś postanowiłem wystawić inny skład. Zagrają np. Damian Schulz i Grzegorz Łomacz" - poinformował.

Jak dodał, jego zespół ma dwie szanse na wywalczenie awansu do trzeciej rundy. Zapewnił, że w sobotę będzie on walczyć o zwycięstwo, ale wszystkie siły zamierza koncentrować na niedzielny mecz z Serbami, którym obrońcy tytułu zakończą rywalizację w grupie H.

Reklama

"Chcę dać pograć zawodnikom, którzy dotychczas mieli na to mniej okazji. Mam nadzieję, że ten plan zadziała. Nie wykluczam zmian, ale na pewno nie będzie ich tak dużo jak wczoraj" - zastrzegł.

Heynen zaapelował także, by w przypadku niepowodzenia w sobotnim pojedynku nie winić jego podopiecznych i nie krytykować ich.

"Cokolwiek się dziś stanie, to wińcie mnie" - zwrócił się do przedstawicieli mediów.

Przyznał, że budował drużynę wokół Kubiaka, który jego zdaniem jest jedynym polskim siatkarzem prezentującym światowy poziom. Gdy jego zabrakło, to "wszystko runęło". Pozostałych podopiecznych ocenił jako dobrych zawodników,

"Ale nie grają w Zenicie Kazań, Perugii czy Maceracie" - wyliczał.

Belg odniósł się także do zarzutów, które słyszał nieraz, że nie wskazał przed MŚ podstawowej +szóstki+. Zastrzegł, że trudno się dziwić, iż tego nie zrobił, skoro ma w zespole tylko jednego zawodnika, który jest pewniakiem.