Piotr Nowakowski (środkowy reprezentacji Polski): "Ten mecz był inny niż nasze pierwsze spotkanie z Serbią. Rywale grali trochę innym składem i trochę lepiej. Wynik ten sam, co nas bardzo cieszy, ale jeszcze nic nie wygraliśmy. Jutro musimy pokazać co najmniej taką samą grę, by wyeliminować Włochów z turnieju, co będzie naprawdę bardzo fajnym przeżyciem i odgryzieniem się za Puchar Świata. Ci z nas, którzy brali udział w tym turnieju, bardzo przeżyli tamtą porażkę. Mam nadzieję, że wynik będzie jutro podobny jak dziś.
- o sugestiach, że Serbowie specjalnie przegrali w pierwszym spotkaniu z Polakami: Tak, dziś też się podłożyli, jutro nam się Włosi podłożą i tak dostaniemy ten złoty medal, bo wszyscy nam się podłożą.
- W ogóle nie wiedziałem, czy wystąpię w dzisiejszym spotkaniu. Bardzo źle się czułem, ale na szczęście przeszło. To były dolegliwości migrenowe. Emocje na boisku były podobne jak cztery lata temu. Na trybunach wyglądało to trochę gorzej, bo nie było tej wspaniałej publiczności, która nas wtedy niosła do zwycięstwa. Oczywiście są nieliczni kibice, ale hala jest tak duża, że ciężko im się przebić, ale i tak dziękuję im, że są.
- Jutro walczymy o półfinał. Nie czujemy się z tym ani dobrze, ani źle. Musimy po prostu wyjść i zrobić swoje. Włosi na pewno nam tego zwycięstwa nie dadzą.
- O prowokacjach Urosa Kovacevica: Trochę pajacował. Gdy pajacuje, ale gra naprawdę fajnie i wygrywa, to ok. Ale jak pajacuje i przegrywa, to... Nie chcę używać brzydkich słów, ale mi się to nie podoba. Dostał za swoje, może następnym razem będzie pokorniejszy".
Fabian Drzyzga (rozgrywający reprezentacji Polski): "Oczywiście, że ważne były charakter i wola walki, ale i umiejętności siatkarskie, bo samymi chęciami to w siatkówce nikt nie wygrał. Na pewno wytrzymaliśmy te pierwsze dwa sety, w których rywale nieźle +kopali+ zagrywką i mieliśmy spore problemy. Myślę, że to ich zdeprymowało w trzeciej partii, bo jak się przegrywa dwie takie odsłony, to to zostaje potem w głowie.
Szanuję arbitra, który prowadził dzisiejsze spotkanie, bo można z nim zawsze porozmawiać, choć dzisiaj miał chyba delikatną nierównowagę w decyzjach. U nas zawsze piłki były niesione, a u Serbów nie. O te decyzje mogliśmy mieć delikatne pretensje, ale zostawmy to. Cieszmy się z tego, że wygraliśmy 3:0 i zróbmy jeszcze jeden duży krok do półfinałów.
Lubię Serbów, bo są do nas podobni z charakteru. Jeden mniej, drugi więcej, ale mają podobne jaja. Dogadujemy się poza boiskiem. To, co było na boisku, zostaje na nim. To nie jest tak, że teraz wracamy do hotelu i jeśli których z nas będzie siedział obok Urosa Kovacevica, to napluje mu do makaronu. To jest sport, są emocje. Na piwo może z nim nie pójdę, ale piątkę mogę mu przybić".
Bartosz Kurek (atakujący reprezentacji Polski): "Zagraliśmy dobre spotkanie. Było duże napięcie. Sety mogły się skończyć w różne strony, bo praktycznie każdy set rozgrywał się na przewagi. Jeszcze nic nie osiągnęliśmy. Jutro przed nami duża robota do wykonania i musimy sobie zdawać z tego sprawę już dzisiaj. Założenie było takie, żeby wygrać to spotkanie i poradziliśmy sobie z tym znakomicie.
o meczu z Włochami - będziemy się starać zrobić to, co do nas należy, ale myślę, że trzeba zdawać sobie sprawę, że będzie o ten awans bardzo ciężko i trzeba będzie go wywalczyć".
Nikola Grbic (trener reprezentacji Serbii): "Nie lubię przegrywać, niezależnie od wszystkiego, więc nie myślę teraz o szansach na awans do półfinału. Wczoraj byliśmy bardzo skoncentrowali, agresywni i bardzo dobrze radziliśmy sobie w obronie. Dobrze funkcjonował także blok i atak. Wiedziałem, że ciężko będzie to powtórzyć drugi dzień z rzędu, bo to bardzo trudne. Oczywiście, chciałem wygrać 3:0, ale liczyłem się z tym, że nie będzie o to łatwo. Dziś w kluczowych momentach mieliśmy problemy z zagrywką, popełnialiśmy błędy w tym elemencie. Czasem rywale mieli nieco szczęścia, które sprzyja dobrym zawodnikom, jak np. przy zagrywce Kubiaka, gdy trafił w linię serwisem, to była kwestia milimetrów. Starcia pod siatką, tego typu co dziś, są czymś normalnym, gdy jest zacięta walka. Bez chęci rywalizacji i walki nie da się odnosić sukcesów. Nasza dzisiejsza postawa była jak efekt domino. Mieliśmy swoje szanse, ale nasza energia nie była na tym samym poziomie co wczoraj. Wtedy było z nią bardzo dobrze, ale dziś jej poziom był niższy i wówczas pojawiają się kłopoty z koncentracją. Wówczas ciężko jest opanować emocje, znacznie trudniej niż pamiętać o taktyce".