„Po kilku miesiącach starań w końcu udało mi się uzyskać polskie obywatelstwo, za co dziękuję bardzo klubowi, którymi mi w tym bardzo, bardzo pomógł. Dziękuję też niektórym lokalnym politykom, którzy się w to zaangażowali” – powiedział „Miśkin” w wywiadzie dla klubowej strony internetowej.
Były reprezentant Słowacji przyznał, że o uzyskaniu obywatelstwa myślał już wcześniej.
„Jeżeli nawet wspominałem o nim w innych klubach, to zawsze był jakiś problem. Nie wiem, czy nie za bardzo była chęć, czy były jakieś kłopoty, by to załatwić. Tutaj w Aluron Virtu CMC wszyscy bardzo się w to zaangażowali i pomogli, żeby to zrealizować” – ocenił.
Dodał, że ma polską żonę, na stałe mieszka w Bydgoszczy, więc polski paszport był normalną koleją rzeczy.
„Dzięki niemu łatwiejsze będzie też później załatwianie różnych formalności. Będę tylko musiał jeszcze bardziej uważać na drodze, bo teraz mnie też obowiązują punkty karne. To jedyny minus” – zaznaczył z uśmiechem.
Masny wcześniej grał w Płomieniu Sosnowiec, Zaksie Kędzierzyn–Koźle, Delekcie Bydgoszcz, Jastrzębskim Węglu, Lotosie Trefl Gdańsk i Cuprum Lubin.
Do Zawiercia ściągnął go w maju 2018 australijski trener Mark Lebedew, z którym pracował w Jastrzębiu.
Australijczyk zresztą też jest związany z Polską. Żonę znalazł z śląskich Żorach, gdzie od lat mieszka.
W poprzednim sezonie Aluron zajął czwarte miejsce w lidze.
Lebedew pytany po zakończeniu rozgrywek, czy za prowadzenie gry „Jurajskich Rycerzy” nadal będzie odpowiadał Masny stwierdził krótko: „byłbym wariatem, gdybym nie chciał go zatrzymać”.