Wagner, były reprezentant kraju, zeznawał w procesie byłego prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosława Przedpełskiego, wiceprezesa Artura Popki i szefa firmy ochroniarskiej "FOSA" Cezarego Plenclera, podejrzanych o korupcję przy organizacji mistrzostw świata w Polsce w 2014 roku. Na wniosek oskarżonych sąd na pierwszym posiedzeniu zgodził się na publikację ich pełnych danych personalnych.

Reklama

Świadek wyjaśnił, że będąc szefem Rady Trenerów PZPS "z automatu" został członkiem zarządu związku, gdyż tak stanowi obowiązujący regulamin.

Pytany przez sąd o to, co wie w sprawie, Wagner wielokrotnie podkreślał, że jego wiedza o "rzekomej łapówce" opiera się wyłącznie na informacjach medialnych. Przedpełskiego i Popkę zna od wielu lat, natomiast nigdy nie miał kontaktu z oskarżonym Plenclerem.

Poproszony przez sąd o ocenę mistrzostw świata w siatkówce w 2014 roku, które były rozgrywane w kilku miastach Polski, a biało-czerwoni w nich zwyciężyli, świadek stwierdził, że w jego przekonaniu zawody były sukcesem sportowym, organizacyjnym i medialnym.

Jako drugi w czwartek zeznawał Paweł Papke, jeden z najbardziej doświadczonych polskich siatkarzy, który 16 lutego 2015 został wybrany na prezesa PZPS. Funkcję pełnił do 7 czerwca 2016, kiedy to nie ubiegał się o ponowny wybór. W wyborach w 2015 został wybrany do Sejmu, cztery lata później z powodzeniem ubiegał się o poselską reelekcję.

Na pytanie sądu, co wie w sprawie korupcji w PZPS, odpowiedział, że... nic nie wie. Świadek podkreślił, że choć w 2014 roku był członkiem zarządu związku, gdzie pracował w wydziale szkolenia, ale nie był w komitecie organizacyjnym mistrzostw świata.

Reklama

Po zatrzymaniu w listopadzie 2014 roku Przedpełskiego, od lutego 2015 Papke objął funkcję prezesa PZPS. Będąc na tym stanowisku zajmował się finalizowaniem kontraktów podpisanych przed turniejem przez poprzedniego prezesa.

Świadek potwierdził, że większość pieniędzy wydanych na organizację turnieju pochodziła ze środków własnych PZPS. W budżecie związku na organizację turnieju było około 100 mln złotych, a dotacja wyniosła 7 mln. Trzy miliony przekazało Ministerstwo Sportu i Turystyki, cztery miliony pochodziło z budżetu Katowic. Pozostałe środki uzyskano od sponsorów - FIVB, z kasy PZPS. Papke przypomniał, że całkowity koszt organizacji turnieju zamknął się w kwocie 77 mln złotych, zatem zysk wyniósł 23 mln.

Były prezes PZPS podkreślił, że bardzo duży udział w organizacji mistrzostw miała telewizja Polsat, która wykupiła za 100 mln złotych prawa marketingowe.

Zapytany o to, czy znał przed mistrzostwami świata Plenclera, Papke przyznał, że nie. O tym, że jest on szefem firmy ochroniarskiej "FOSA" dowiedział się później. Świadek potwierdził, że ta firma ochroniarska była mu wcześniej znana, gdyż pracowała na innych turniejach organizowanych przez PZPS.

"Nie znam żadnych kulis rozmów prowadzonych między związkiem a firmą ochroniarską. Mogę tylko domniemywać, że współpraca układała się dobrze, gdyż trwała od pewnego czasu i żadna ze stron nie składała zastrzeżeń" - powiedział świadek.

Afera z udziałem działaczy Przedpełskiego i Popki wybuchła w listopadzie 2014 roku, niecałe dwa miesiące po tym, jak polscy siatkarze po raz pierwszy od 40 lat wywalczyli złoty medal mistrzostw świata. Do siedziby PZPS wkroczyło CBA. Zatrzymano obu działaczy, obaj spędzili kilka miesięcy w areszcie, zrezygnowali ze wszystkich funkcji w krajowej federacji.

Sprawa działaczy PZPS ciągnie się już cztery lata. Pierwsze, tzw. techniczne posiedzenie sądu odbyło się w listopadzie 2015. Sąd wówczas nie uwzględnił wniosku oskarżonego Plenclera, szefa prywatnej firmy ochroniarskiej z Chorzowa, która od wielu lat współpracowała z PZPS, o dobrowolne poddanie się odpowiedzialności karnej oraz nie uwzględnił wniosków obrońców dwóch pozostałych oskarżonych o umorzenie postępowania.

To właśnie Plencler został zatrzymany wraz z Przedpełskim, ówczesnym prezesem PZPS, w listopadzie 2014 roku przez funkcjonariuszy CBA bezpośrednio po przekazaniu pieniędzy. Wręczenie korzyści nastąpiło w zamian za wpłynięcie na proces wyboru jego firmy do ochrony i zabezpieczenia organizacyjnego MŚ, co - jak uznała prokuratura - stanowiło niedopuszczalną czynność preferencyjną. Pracownicy tej firmy obsługiwali wszystkie spotkania turnieju, z wyjątkiem meczu otwarcia na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Wszyscy oskarżeni od początku podtrzymują, że są niewinni i nie przyjęli łapówek.

Terminy następnych posiedzeń wyznaczono na 6 i 13 grudnia.