Heynen od dawna powtarzał, że nie wyobraża sobie składu na igrzyska w Tokio bez Kubiaka. Kapitana zespołu jednak zabrakło nie tylko w wyjściowym składzie, ale ani przez chwilę nie pojawił się na boisku. W podstawowej "szóstce" zastąpił go debiutujący w igrzyskach Aleksander Śliwka.
Nie będzie wielkiej niespodzianki co do tej decyzji personalnej. Michał nie jest w stu procentach zdrowy. Ma problem natury fizycznej. Zobaczymy, jak szybko dojdzie do siebie. Nie będę mówił o tym, co mu się stało. Jasne jest, że nie był w stanie dziś grać. Robimy wszystko, by mógł zagrać za dwa dni, ale nie mogę tego zagwarantować - zaznaczył Heynen.
W poniedziałek biało-czerwoni zmierzą się z Włochami.
Zapytany, czy uraz przyjmującego jest poważny, Belg nie odpowiedział konkretnie.
Zobaczymy. Zawsze do końca mam nadzieję, że będzie dobrze, ale nie jestem w stanie tego przewidzieć - podkreślił.
Biało-czerwoni są wskazywani jako jedni z głównych faworytów igrzysk w stolicy Japonii. Występ zaczęli jednak od porażki.
Heynen: Jestem rozczarowany
Czy jestem zły? Nie, jestem rozczarowany. Musimy być realistami. Jeśli spojrzy się na całe spotkanie, to Iran był lepszy. Lepiej radził sobie w ataku i obronie. Nam gra w tych elementach nie wychodziła - analizował szkoleniowiec.
Jak dodał, porażka boli go tym bardziej, że dominacja rywali nie była wyraźna.
Najbardziej rozczarowujące jest dla mnie to, że wiadomo, iż podczas igrzysk będą zacięte mecze. Musisz je wygrywać, bo nie ma zbyt wielu spotkań, które mają inny przebieg. Jeśli przegrywasz 0:3, to wtedy wszystko jest jasne, ale przy 2:3 i kilku niewykorzystanych piłkach meczowych... Teraz nawet nie pamiętam, ile dokładnie ich było, ale mieliśmy je i ich nie wykorzystaliśmy. To jest dla mnie największy problem - nie chwyciliśmy swojej szansy w tym pojedynku - wskazał.
Heynen przyznał, że początek meczu wyglądał dobrze w wykonaniu jego podopiecznych, ale potem przestali sobie radzić z zatrzymywaniem ataków rywali.
Pojawiły się stare błędy. Psuliśmy wiele zagrywek i często myliliśmy się w ataku - przyznał.
Trener mistrzów świata ma świadomość, że teraz musi wykonać trudną pracę ze swoimi podopiecznymi.
Po porażce twoja pewność siebie maleje. To normalne. Musimy ją odbudować i zobaczyć, gdzie jesteśmy. Przy stanie 1:2 w setach wróciliśmy i walczyliśmy. To nie tak, że się wówczas poddaliśmy. W tie-breaku też mieliśmy swoje szanse - wyliczał.