Polki spotkanie z faworyzowanymi rywalkami rozpoczęły od zdobycia 5 punktów z rzędu. Niestety, z prowadzenia cieszyły się bardzo krótko. Rosjanki wzięły się bowiem do pracy, wygrały 8 (!) kolejnych wymian i na pierwszą przerwę techniczną schodziły z 3-punktową przewagą. Po przerwie pilanki szybko odrobiły jednak starty, by po kilku minutach znów "uciec" Rosjankom na kilka punktów. Tym razem gospodynie, wśród których prym wiodła doświadczona Agnieszka Kosmatka, nie pozwoliły już sobie na niefrasobliwość i "dowiozły" prowadzenie do końca pierwszej partii.

Reklama

Niestety, w drugim secie nie było już tak różowo. Co prawda Polki zaczęły tę partię z dużym animuszem, przez długi czas prowadziły i miały nawet piłkę setową, ale ostatecznie górą był Rosjanki, które wygrały na przewagi do 24. Kto jednak wie jakim wynikiem zakończyłby się ten set, gdyby w składzie Zariecza nie było Ljobow Sokołowej. Rosjanka siała spustoszenie w szeregach pilanek i to przede wszystkim jej siatkarki z Odińcowa zawdzięczały wyrównanie stanu meczu.

Niewykorzystana szansa z poprzedniej partii bardzo osłabiła morale siatkarek Piły. Widać to było szczególnie na początku trzeciego seta, kiedy gospodynie w prosty sposób przegrywały kolejne wymiany. Sytuacja zmieniła się na lepsze po czasie, o który poprosił Jerzy Matlak. Niestety, wskazówki trenera wicemistrzyń Polski pomogły na krótką metę. Pilanki zniwelowały przewagę rywalek do jednego punktu (11:12), by po chwili znów pozwolić im uciec (14:19). Rosjanki po prostu nie mogły wypuścić takiej okazji z rąk. Wygrały partię do 25:20 i w całym meczu objęły prowadzenie 2:1.

Czwarty, i jak się później okazało ostatni set, z początku był demonstracją siły rosyjskich zawodniczek, które raz po raz popisywały się podręcznikowymi akcjami. Gdy drużyna gości wyszła na prowadzenie 22:12 , wydawało się, partia zakończy się blamażem. Pilanki wykrzesały z siebie jednak resztki sił i zrobiło się po 24 (!). Polki miały nawet piłkę setową, ale dramatyczna pogoń była wszystkim, na co było je dzisiaj stać.

"Szkoda tego meczu, bo i w drugim secie, i w czwartym mogłyśmy przynajmniej doprowadzić do tie-breaku. Sama się za głowę łapałam, że walcząc z tak klasową drużyną i przegrywając tak wysoko, można jeszcze doprowadzić do wyrównanej końcówki. Wygląda na to, że potrafimy lepiej grać z wymagającymi rywalami. Jest wówczas większa adrenalina, większe skupienie, czego nam zabrakło w ostatnim meczu przeciwko Gwardii Wrocław" -podsumowała rozgrywająca Farmutilu Milena Sadurek-Mikołajczyk.

Farmutil Piła - Zariecze Odincowo 1:3 (25:22, 24:26, 20:25, 26:28)

Farmutil: Milena Sadurek-Mikołajczyk, Alena Hendzel, Agnieszka Bednarek, Klaudia Kaczorowska, Edyta Kucharska, Agnieszka Kosmatka, Paulina Maj (libero) oraz Marta Szczygielska, Michela Teixeira.





Zariecze: Marcelle, Walewska Moreira de Oliveira, Julia Merkułowa, Ljubow Szaszkowa, Anastazja Szmielewa, Olga Fatiejewa, Swetłana Kruczkowa (libero) oraz Jekaterina Bogaczewa, Anna Mojsiejenko, Żanna Proniczewa.