Związek biatlonowy myśli już o sezonie olimpijskim. "Tomek jest u progu największego sukcesu w karierze. Zapewne stanie na podium Pucharu Świata, co wcześniej mu się nie udało. Nie ma więc mowy o zmianach w sztabie. Trener Roman Bondaruk i szef serwismenów Rosjanin Jewgienij Durkin zostają co najmniej do igrzysk w Vancouver" - mówi "Gazecie Wyborczej" prezes Zbigniew Waśkiewicz.

Reklama

>>>Sikora nie odpuści, będzie walczyć do końca

Przygotowania Sikory przed olimpiadą mają być niemal identyczne z tymi, które zaowocowały tak świetną formą w tym sezonie. Wszystko wskazuje też na to, że do Vancouver pojedzie tylko on.

"Ministerstwo Sportu po olimpiadzie w Pekinie zaostrzyło kryteria. Na zimowe igrzyska pojedzie wąska grupa osób z szansami na medale i wysokie lokaty. Nie będzie już 60-osobowej ekipy, tylko kilkanaście, może 20 osób" - mówi Waśkiewicz. "W biatlonie, żeby jechać, trzeba być w dwudziestce PŚ lub w szóstce sztafet, a nasza męska kadra, poza Tomkiem, kryteriów nie spełnia" - dodaje prezes.

Może spełnić reprezentacja kobiet, która od kilku lat nieźle spisuje w Pucharze Świata, choć to też nie jest pewne, bo decydujące będą wyniki z nowego sezonu.

"Mamy tylko 23 seniorów. To drogi sport, potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, strzelnice. Warunki u nas ciągle nie są rewelacyjne, choć w ostatnich latach sytuacja i tak się poprawiła. Jest więcej sponsorów, ale jeszcze nie przekłada się to na wzrost zainteresowania" - odpowiada prezes Waśkiewicz.