"Myślę, że szkoda, że nie dostanę szansy w pozostałych konkursach. To gorzkie, bo cały rok ciężko trenowałem i próbowałem zrobić krok do przodu. Jestem otwarty na wszystko, co przyniesie mi przyszłość" - powiedział austriackim mediom Schlierenzauer, nie kryjąc rozczarowania decyzją trenera Andreasa Feldera.

Reklama

Ten zabiera do Norwegii: Jana Hoerla, Philippa Aschenwalda, Manuela Fettnera, Michaela Hayboecka, Daniela Hubera, Stefana Krafta oraz lidera Pucharu Kontynentalnego Clemensa Aignera.

W piątek na skoczni Holmenkollen odbędą się kwalifikacje, w sobotę konkurs drużynowy, a w niedzielę - indywidualny. Zawody w stolicy Norwegii zainaugurują minicykl Raw Air.

Schlierenzauer, lider klasyfikacji zwycięstw w PŚ, ostatni raz na najwyższym stopniu podium stanął w 2014 roku. 7 stycznia 2016 po Turnieju Czterech Skoczni Austriak ogłosił zawieszenie kariery na czas nieokreślony. Do rywalizacji powrócił 13 stycznia 2017, zajmując 19. miejsce w kwalifikacjach do konkursu w Wiśle.

Nazywany przez wielu „cudownym dzieckiem skoków”, przeszedł w ostatnich latach wiele zawirowań. Brak motywacji, problemy fizyczne, kontuzje, w tym doznana na urlopie na nartach zjazdowych - to wszystko spowodowało, że zamiast być na szczycie, ma kłopoty z powrotem do formy.

W sezonie 2018/19 startował tylko w sześciu konkursach, ale jedynie w dwóch punktował skacząc w obydwu seriach - zajął 12. miejsce w Ruce i 30. w Lahti. W klasyfikacji generalnej PŚ zajmuje 46. lokatę. Zabrakło go w Turnieju Czterech Skoczni oraz w mistrzostwach świata w Seefeld.

Reklama

W klasyfikacji generalnej PŚ po 22 z 28 konkursów prowadzi z dużą przewagą Japończyk Ryoyu Kobayashi (1620 pkt). Trzech Polaków plasuje się w czołówce: Stoch zajmuje drugie miejsce (1145 pkt), Żyła czwarte (963), a piąty jest Dawid Kubacki (834), który w ubiegłym tygodniu zdobył tytuł mistrza świata na normalnej skoczni w Seefeld. Trzeci jest najlepszy z Austriaków Kraft (1017).