Klimow po swoim skoku zaprezentował do kamery rękawiczkę z flagą Rosji. W ten prowokacyjny sposób skoczek zademonstrował swoje poparcie dla polityki Władimira Putina i inwazji na Ukrainę.
Wobec tego zachowania decyzja dyrektor Pucharu Świata w skokach narciarskich Sandro Pertile o dopuszczeniu do startów reprezentacji Rosji mimo zbrojnej napaści tego kraju na Ukrainę brzmi groteskowo. Bez flagi i hymnu, ale mogą rywalizować. Są częścią naszej rodziny, cały rok żyją obok innych zawodników - argumentował Włoch.
W sobotę Rosjanie zajęli ósme miejsce w drużynowym konkursie PŚ w fińskim Lahti, a pozwolenie na występ dostali od Rady Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, która obradowała w piątek wieczorem.
W niedzielę odbędzie się w Finlandii kolejny konkurs indywidualny. Jednak na początku marca w Norwegii rozpocznie się cykl Raw Air, a federacja narciarska tego kraju zwróciła się do światowej (FIS) z wnioskiem o wykluczenie Rosjan ze wszystkich imprez pod jej egidą.
Pertile dodał, że nie chciałby, by sportowcy byli karani nie za swoje winy, choć oni świetnie zdają sobie sprawę, że sytuacja jest krytyczna i znajdują się pod wielką presją.
Wspieramy ludzi, a oni są ludźmi. Poczucie wspólnoty jest dla nas bardzo ważne. Będziemy jeszcze rozmawiać, mam nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie - zaznaczył Pertile.
W sobotę w Lahti zwyciężyła Austria, a Polska była siódma.