W przeciwieństwie do pierwszego spotkania sprzed trzech dni, które Avalanche wygrali dopiero po dogrywce 4:3, w sobotę nie dali rywalom żadnych szans.
Wasilewski w słabszej dyspozycji
Już po pierwszej tercji prowadzili 3:0 po golach Walerego Niczuszkina, Josha Mansona i Andre Burakovsky'ego. W drugiej części gry wynik podwyższyli Niczuszkin i Darren Helm, a w trzeciej tercji dwukrotnie krążek w siatce umieścił Cale Makar. Przy trzech bramkach asysty zaliczył Mikko Rantanen.
Trener Jared Bednar uznał, że występ Avalanche "był bliski perfekcji". "Oczywiście mamy swoje atuty. Dziś wieczorem stworzyliśmy sobie okazje i prawie wszystkie wykorzystaliśmy" - ocenił.
W słabszej dyspozycji był bramkarz "Błyskawic" Andriej Wasilewski, bohater kilku poprzednich meczów w fazie play off, który obronił tylko 23 z 30 strzałów. W drużynie Lightning nie kleiły się też akcje ofensywne - uderzali na bramkę gospodarzy tylko 16 razy.
Teraz gospodarzem będą Lightning
Rywalizacja przenosi się teraz z Denver na Florydę. Mecze numer trzy i cztery zostaną rozegrane w Tampie w poniedziałek i środę.
Ekipa Lightning wciąż zachowuje szansę zdobycia po raz trzeci z rzędu Pucharu Stanleya. Ostatnimi, którzy tego dokonali, byli New York Islanders, najlepsi w czterech kolejnych latach 1980-1983. Lightning, oprócz triumfów w 2020 i 2021, zdobyli mistrzostwo także w 2004 roku.
Avalanche dwukrotnie w historii zwyciężyli w wielkim finale - w 1996 i 2001 roku.