Młodsza z sióstr Urszula, zajmuje obecnie 193. miejsce w rankingu WTA Tour. W ubiegłym roku właśnie w Melbourne lekarze stwierdzili u niej pęknięcie jednego z kręgów odcinka lędźwiowego kręgosłupa. W wyniku tego urazu nie grała przez pół roku; gdy wróciła na korty w sierpniu, musiała odrabiać straty spowodowane przerwą (przed nią była 74. na liście).

Reklama

"Ula ma jeszcze możliwość trzech startów w turniejach z tzw. zamrożonym rankingiem, ale niestety, regulamin z ośmiu takich okazji pozwala tylko jedną wykorzystać w Wielkim Szlemie. My zdecydowaliśmy się na to już w US Open, więc Ula musi w Australii grać w eliminacjach" - powiedział PAP Radwański.

Awans do turnieju głównego Australian Open dają trzy wygrane mecze w kwalifikacjach. Natomiast na podstawie 14. pozycji w rankingu miejsce w głównej drabince ma zapewnione Agnieszka Radwańska, która w listopadzie przeszła operację lewej stopy. Zabieg był skutkiem przeciążeniowego pęknięcia kości jednego z palców, z którym krakowianka grała przez kilka tygodni, zanim przedwcześnie zakończyła sezon na początku października.

"Jest już dobrze, przynajmniej na treningach, stopa prawie nie boli, więc jesteśmy dobrej myśli. Zakładamy, że Isia zagra w Melbourne, ale wszystko tak naprawdę okaże się na miejscu; tam jest środek lata. Zobaczymy na korcie, jak jej organizm przestawi się na trudne, upalne warunki. Od dwóch tygodni gra ostro na punkty z Ulą, ale jednak inaczej się walczy sparingowo, bo podświadomie nogę się oszczędza. Co innego będzie w meczu o wielką stawkę, na twardej nawierzchni, przy 40-stopniach na korcie, gdy trzeba dać z siebie absolutnie wszystko" - zaznaczył Radwański.

W Krakowie siostry trenowały na różnych nawierzchniach zbliżonych do szybkich, ale nie ma tam typowych twardych kortów pod dachem.

"Jedziemy już teraz; chcę, by córki miały trochę czasu na aklimatyzację i przygotowania na miejscu. Od razu zamieszkamy w turniejowym hotelu i będziemy trenować w Melbourne Park. Dotychczas przed Australian Open grały przynajmniej jeden turniej w Australii czy Nowej Zelandii, a teraz zaczną sezon od razu od Wielkiego Szlema. W przypadku Uli wymusił to zbyt niski ranking, zaś u Isi kontuzja" - wspomniał ojciec.

Podkreślił, że zdrowie to wciąż siła wyższa, na którą nie ma się właściwie wpływu. "Może poza sytuacją, że ktoś na własne życzenie się nie +zarżnie+ na treningach. Jesteśmy optymistami i wierzymy, że wszystko będzie dobrze, nie tylko w Australii. Miniony rok nie był zbyt udany, więc 2011 musi być lepszy. W grudniu odwiedziłem klasztor kamedułów, a 1 stycznia byłem na koncercie w krakowskiej filharmonii. W taki sposób jeszcze nie otwierałem żadnego roku w swoim życiu".

Reklama

Agnieszka Radwańska ostatni sezon - pierwszy od trzech lat - zakończyła poza czołową dziesiątką rankingu WTA. W tym roku będzie miała swobodę startów, poza ośmioma największymi obowiązkowymi turniejami, w tym czterema wielkoszlemowymi.

"Nie potrafię dokładnie powiedzieć, gdzie będzie grała w następnych miesiącach, bo wiele będzie zależało od zdrowia, formy i wyników. Będziemy się na bieżąco zgłaszać do imprez, ewentualnie korygować plany. Wydaje mi się, że swój normalny poziom gry Isia osiągnie za półtora miesiąca, ale dość szybko powinna wrócić do czołowej dziesiątki. Trochę ułatwi jej to swoboda wyboru turniejów, choć będziemy pilnowali, żeby kalendarz nie był zbyt forsowny" - powiedziała Radwański.