W styczniu Djokovic był najlepszy w Australian Open, a w lipcu w Wimbledonie. Tylko w Roland Garros odpadł w półfinale, po porażce z Federerem. Był to jego pierwszy przegrany mecz w tym roku. Drugie niepowodzenie miał w sierpniu w ATP Masters 1000 w Cincinnati, gdzie skreczował w finale przeciwko Szkotowi Andy'emu Murrayowi.
W poniedziałek 24-letni Serb wygrał 64. mecz od początku sezonu, w tym już szósty w tym roku przeciwko Nadalowi. Wcześniej pokonywał go kolejno w finałach czterech imprez ATP Masters 1000 w Indian Wells, Miami, Rzymie i Madrycie, a także w decydującym pojedynku w Wimbledonie. Sukces na londyńskiej trawie dał mu też awans na fotel lidera rankingu ATP World Tour, w którym zdetronizował właśnie Hiszpana.
Oprócz tego triumfował w innej imprezie rangi ATP Masters 1000 w Montrealu, a także w mniejszych turniejach ATP Tour w Dubaju i rodzinnym Belgradzie. W sumie skompletował w poniedziałek dziesiąty tytuł od początku roku, najlepszego w karierze. Pytany często o przyczynę sukcesów powtarza, że to skutek bezglutenowej diety, jaką zalecili mu lekarze w listopadzie.
Wcześniej zdarzały mu się na korcie napady astmy, czasem omdlenia i poważne osłabienia organizmu, a także inne dolegliwości utrudniające grę. Okazało się, że powodem była wysoka nietolerancja na produkty zbożowe i inne potrawy zawierające właśnie gluten. Zgodnie z zaleceniami specjalistów unika obecnie jedzenia pieczywa, makaronów, a szczególnie pizzy, chociaż jego ojciec jest właścicielem sieci pizzerii w Serbii.
Poniedziałkowy triumf w US Open dał mu 2000 punktów do rankingu ATP World Tour, choć faktycznie "na czysto" zarobił ich 600, bowiem przed rokiem w nowojorskim finale przegrał z Nadalem. Otrzymał też czek na sumę 1,8 miliona dolarów.
Pierwszy set przyniósł trzy przełamania serwisu Nadala, który raz zdobył też raz gema przy podaniu rywala. Jednak tenisista z Majorki nie mógł znaleźć sposobu na obronę przed zabójczymi returnami Djokovica.
Podobnie było w drugiej partii, w której doszło w sumie do pięciu "breaków", z czego trzy zapisał na swoim koncie Serb.
W trzecim secie obaj tenisiści pewnie utrzymywali swoje podania w dziesięciu pierwszych gemach. W jedenastym Djokovic nieoczekiwanie przełamał serwis rywala i prowadził 6:5. Chwilę później nieoczekiwanie przegrał własnego gema i doszło do tie-breaka. W decydującej rozgrywce od początku lepiej spisywał się Hiszpan, który odskoczył na 3-0 i 5-1, zanim rozstrzygnął jej losy wynikiem 7-3.
Jednak szybko okazało się, że to była tylko chwilowa dekoncentracja Serba, który w czwartej partii stracił zaledwie jednego gema.
Mecz trwał cztery godziny i dziesięć minut. Djokovic popełnił w nim aż 51 niewymuszonych błędów, przy 37 po stronie rywala. Miał też 55 wygrywających uderzeń, przy 22 u Nadala. Był to skutek bardzo ryzykownej i agresywnej gry na wyniszczenie przeciwnika, znanego z solidnej kondycji i zaciętości.