Był to 31. występ polskiego debla w finale imprezy zaliczanej do ATP Tour. Dotychczas odnieśli w tym cyklu 11 zwycięstw, ale żadnego w tym roku.

Fyrstenberg i Matkowski wcześniej w masters dwukrotnie odpadali w 1/2 finału (2008 i 2010). Przed nimi w tej imprezie grał z Polaków tylko Wojciech Fibak, który trzykrotnie ponosił porażki w finałach: raz w singlu w (1976) i dwukrotnie w deblu (1978-79) z zagranicznymi partnerami.

Reklama

Na otwarcie meczu Nestor nie bez trudu utrzymał swój gem, a zwycięski punkt zdobył asem, choć dopiero po skorzystaniu z "sokolego oka". Powtórka pokazała, że piłka zahaczyła o linię, choć sędzia wywołał aut.

Chwilę później to Matkowski skorzystał z takiej możliwości przy własnym podaniu i również wykazał się lepszym wyczuciem. Dzięki temu nie rozpoczął gema od 0-30. Zrobiło się jednak nerwowo i doszło do pierwszego w spotkaniu mistrzowskiego punktu. Zagrany przy równowadze as Marcina osiągnął prędkość 220 km/godz. Skutecznymi kończącymi wolejami popisywał się jego partner.

Pewna i odważna gra przy siatce oraz solidny odbiór pozwoliły Polakom przełamać serwis Mirnego, po tym jak przy kolejnym stanie 40-40 Matkowski minął returnem z forhendu Białorusina. Chwilę potem jednak Fyrstenberg znalazł się w opałach, wygrywając tylko jedną piłkę w swoim gemie.

Od momentu odrobienia straty przez rywali obie pary coraz pewniej utrzymywały własne podania, do zera lub do 15.

O losach trwającej 48 minut partii zadecydował dwunasty gem, w którym po raz drugi białorusko-kanadyjski debel zdobył breaka przy serwisie tenisisty z Warszawy. Przy pierwszym setbolu był on bezradny, gdy w drodze do siatki dostał piłką w nogi i nie zdołał przebić jej nad siatką.

Reklama

Początek drugiego seta przebiegał zgodnie z regułą własnego podania, do stanu 3:2, kiedy doszło do pierwszego tego popołudnia "breaka" w gemie Matkowskiego. Był to skutek wyraźnego rozkojarzenia Polaków, którzy wykazali się pewną niefrasobliwością psując kończące - wydawałoby się - uderzenia przy siatce.

Uzyskana w ten sposób przewaga pozwoliła rywalom objąć prowadzenie 5:2. Wówczas Fyrstenberg pewnie utrzymał serwis, jednak w kolejnym gemie Białorusin i Kanadyjczyk niemal dosłownie rozstrzelali przeciwników smeczami. W ten właśnie sposób pierwszego meczbola wykorzystał Mirnyj.

Po godzinie i 19 minutach walki Polacy odebrali z rąk szefów ATP Tour srebrne patery. Tradycyjnie pogratulowali zwycięzcom i podziękowali za wsparcie znajomych i przyjaciół, a publiczności za doping. Zapowiedzieli też rywalom rewanż w przyszłorocznym finale.

Podczas występu Polaków spore zainteresowanie wzbudziło pojawienie się w O2 Arena Pippy Middleton, siostry księżnej Cambridge Kate, żony księcia Williama. Swobodną rozmowę największej gwiazdy hucznej ceremonii ślubnej sprzed paru miesięcy z przyjaciółką bacznie obserwowali fotoreporterzy i kamerzyści.

W miarę upływu czasu mogące pomieścić 17,5 tysiąca kibiców trybuny O2 Arena coraz bardziej się wypełniały przed finałem singla, w którym wystąpi broniący tytułu Szwajcar Roger Federer (nr 4.). Rywalem niepokonanego od 16 spotkań tenisisty z Bazylei będzie Francuz Jo-Wilfried Tsonga (6.), którego pokonał w poprzednią niedzielę w meczu grupy B.

Można oczekiwać, że ponownie organizatorzy będą mogli się pochwalić kompletem widzów, podobnie jak to miało miejsce podczas dziewięciu z 14 sesji w trakcie pierwszych siedmiu dni turnieju. W sumie frekwencja przekroczyła ćwierć miliona osób, a najsłabszy wynik odnotowano w poniedziałek po południu - 13 822.