Od początku pojedynek nie układał się po myśli 23-letniej krakowianki, zajmującej trzecie miejsce w rankingu WTA Tour. Sprawiała wrażenie jakby nie doceniała umiejętności niżej notowanej rywalki - na 64. pozycji. Lourdes-Lino wykazała się zaskakującą regularnością i rzadko popełniała błędy. Potrafiła dobiec do każdej piłki i przebić przez siatkę, trafiając w kort.

Reklama

Natomiast Polka była trochę niecierpliwa, często podejmowała nadmierne ryzyko, które prowadziło do łatwo oddawanych punktów rywalce. Skutkiem tego były zaskakująco szybko przegrane pierwsze cztery gemy, zanim po raz pierwszy utrzymała swój serwis na 1:4.

Ponownie wygrała swoje podanie na 2:5, po czym poprosiła o przerwę na pomoc medyczną. Problemy dotyczyły prawego uda, mocno obandażowanego już od ubiegłotygodniowego turnieju WTA w Tokio, gdzie przegrała dopiero w finale z Rosjanką Nadieżdą Pietrową.

W Pekinie miała na otwarcie wolny los, a pierwszy pojedynek rozegrała dopiero we wtorek, w drugiej rundzie, pokonując Chinkę Shuai Zhang 6:2, 6:3. Jej wyższość nie podlegała dyskusji, ale widać było, że w jej grze brakuje trochę świeżości, a na nodze miała założony szeroki opatrunek.

W środę uraz uda wyraźnie dawał się Radwańskiej we znaki. Chwilami dość mocno utykała w przerwach między wymianami. Ostatecznie pierwszego seta przegrała 2:6, po 42 minutach.

Już na otwarcie drugiej partii znalazła się w opałach, ale obroniła "break pointa". Wygrała gema i trzy następne także, zanim nieoczekiwanie pozwoliła się przełamać na 4:1. Potem, przy 5:1, wykorzystała drugiego setbola, po godzinie i 15 minutach gry.

Decydującą partię Polka rozpoczęła od zdobycia "breaka", ale później straciła trzy kolejne gemy. Potem przegrywała już 2:4, zanim rozstrzygnęła na swoją korzyść cztery ostatnie gemy. Wykorzystała pierwszego meczbola po dwóch godzinach i trzech minutach gry.

Reklama

Radwańska broni w Pekinie 1000 punktów do rankingu WTA Tour za ubiegłoroczny triumf. Awans do 1/4 finału oznacza zachowanie 250 z nich, a także premię w wysokości 81 400 dolarów.

Jeśli jednak nie powtórzy sukcesu z poprzedniej edycji, w poniedziałek straci trzecią pozycję na świecie na rzecz Amerykanki Sereny Williams. Ma jednak już zapewniony udział w kończącym sezon turnieju masters - WTA Championships, który w dniach 23-28 października odbędzie się w Sinan Erdem Arena w Stambule.

Kolejną rywalkę w pekińskiej imprezie Polka pozna dopiero w czwartek wieczorem. Będzie nią Chinka, lepsza w meczu Na Li (7.) z Shuai Peng.

Z Li ma ujemy bilans 3-4, w dodatku przegrała dwa ostatnie pojedynki w sierpniu na twardych kortach w Montrealu i Cincinnati (nigdy nie wygrała z Chinką na tej nawierzchni, w trzech podejściach). Natomiast z Peng prowadzi 3-1, a na "betonie" 2-1.

W turnieju w Pekinie wystartowała też młodsza z sióstr Radwańskich - Urszula, ale odpadła już w sobotę, ponosząc porażkę w pierwszej rundzie ze Szwajcarką Rominą Oprandi 5:7, 2:6. Jej los w deblu podzieliła Klaudia Jans-Ignacik w parze z Australijką Casey Dellacquą.

Do ćwierćfinału gry podwójnej awansowała natomiast Alicja Rosolska razem z Rosjanką Wierą Duszewiną. Ich kolejnymi rywalkami będą zwyciężczynie wieczornego pojedynku pomiędzy Chia-Jung Chuang z Tajwanu i Chinką Shuai Zhang oraz Słowenką Kateriną Srebotnik i Chinką Jie Zheng (nr 6.).