Dokonałem czegoś magicznego. Grałem tak, jakbym miał pewność, że piłka zawsze znajdzie się w polu. Jestem w półfinale. Moja rodzina płakała ze szczęścia po zwycięstwie nad Andym Murrayem i teraz jest tak samo wzruszona - powiedział po zakończeniu ćwierćfinałowego meczu Janowicz.
Piątkowe spotkanie zostało przerwane w trzecim secie przy stanie 4:1 dla niespełna 22-letniego tenisisty z Łodzi, ponieważ rywal Janko Tipsarevic skreczował. Organizatorzy poinformowali, że dziewiąty w światowym rankingu Serb zgłaszał problemy zdrowotne po zakończeniu pierwszej partii.
Nie zauważyłem, aby coś mu dolegało. Grał tak samo, jak w pierwszej odsłonie - ocenił 69. w rankingu ATP Tour wyróżniający się wysokim wzrostem Polak (203 cm).
Po czwartkowym meczu 1/8 finału nie miał dużo czasu na wypoczynek. Po wygranym pojedynku z trzecim w światowym rankingu Brytyjczykiem spał zaledwie dwie godziny.
Położyłem się dopiero o 5 rano. Wcześniej siedziałem przed komputerem. Nie ma to jednak znaczenia, czy śpię i jem. Gram obecnie najlepszy tenis w karierze - podkreślił.
Jego kolejnym rywalem będzie Francuz Gilles Simon. Łodzianin zapewnił, że nie obawia się gry przeciwko reprezentantowi gospodarzy.
Jestem mocny psychicznie i takie rzeczy mnie nie obchodzą. Pamiętam, jak trzy lata temu walczyłem w Pucharze Davisa z Murrayem i wówczas także cała publiczność - 5 tys. osób - była przeciwko mnie - wspomniał.
Janowicz przyznał, że jego ostatnie sukcesy zwróciły na niego uwagę mediów z całego świata. Ma on nadzieję, że dzięki temu pozyska sponsorów i nie będzie musiał rezygnować ze startów w zawodach, jak to miało miejsce w przeszłości.
Właśnie z powodu braku pieniędzy nie zgłosiłem się do tegorocznego Australian Open. Teraz mówią o mnie wszystkie polskie stacje telewizyjne. Mam nadzieję, że będzie to miało przełożenie na moją sytuację finansową - dodał.