Radwańska zaczęła sezon od wylotu do Australii. Podróżowała z przesiadkami na trasie Kraków - Perth - Sydney - Melbourne - Kraków. Chwila w domu i znów wyjazd - tym razem "na korty za rogiem", na mecz reprezentacji do szwedzkiego Boras. Tam same zwycięstwa i start do Dauhy. Kilka dni w Katarze, półfinał i błyskawiczna wyprawa do sąsiedniego królestwa pieniądza w Dubaju - wylicza "Fakt".

Reklama

Po porażce w Dubaju z Flavią Pennettą, Krakowianka wróciła do Polski. Nie na długo. Za chwilę nasza tenisistka rusza przecież do Indian Wells. Znów czeka ją prawie 12 tys. km w powietrzu.