Zajmująca ósme miejsce w światowym rankingu i rozstawiona z "trójką" w tej edycji nowojorskiej imprezy Williams w dwóch pierwszych rundach trafiła na rywalki znacznie niżej notowane. Na otwarcie pokonała inną reprezentantkę gospodarzy Kristie Ahn (96.), a w drugiej Rosjankę Margaritę Gasparian (117.). Sklasyfikowana na 39. pozycji Stephens (rozstawiona z "26") była pierwszą poważniejszą przeszkodą na jej drodze, efektem czego był stracony set.

Reklama

Obie znają smak triumfu w US Open - prawie 39-letnia Williams doświadczyła tego sześciokrotnie (1999, 2002, 2008, 2012-14), a młodsza o 12 lat Stephens raz (2017).

Druga z Amerykanek pewnie wygrała w sobotę pierwszą partię, ale w dwóch kolejnych zdecydowanie lepiej radziła sobie wyżej notowana z nich, którą z pustych trybun kortu centralnego oglądała jedynie niespełna trzyletnia córka Alexis Olympia i mąż Alexis Ohanian.

Był to siódmy pojedynek tych dwóch zawodniczek, a pierwszy od pięciu lat. Sześć z tych konfrontacji rozstrzygnęła na swoją korzyść Williams. Ona też była lepsza, gdy trafiły na siebie w 1/8 finału tego turnieju siedem lat temu.

Reklama

Teraz na tym etapie zmierzy się z rozstawioną z "15" Marią Sakkari, która w trzeciej rundzie szybko pokonała Amerykankę Amandę Anisimową (22.), niespodziewaną półfinalistkę ubiegłorocznego French Open. Greczynka przed tym sezonem zaliczyła siedem nieudanych prób przejścia tego etapu w Wielkim Szlemie. Po raz pierwszy udało jej się to podczas styczniowego Australian Open (zatrzymała się wówczas właśnie na 1/8 finału), a teraz dokonała tego po raz drugi z rzędu (French Open z powodu pandemii koronawirusa zostało przełożone na jesień i rozpocznie się 27 września).

Williams póki co kontynuuje śrubowanie rekordu wygranych meczów w US Open. W sobotę odniosła 104. zwycięstwo w tej imprezie.

Od trzech lat czeka na upragniony 24. triumf w imprezie wielkoszlemowej. Odkąd wróciła do gry po przerwie macierzyńskiej wiosną 2018 roku, czterokrotnie dotarła do finału zawodów tej rangi (w tym dwukrotnie w Nowym Jorku), ale za każdym razem musiała uznać wyższość rywalek.

O siódmy sukces na kortach twardych Flushing Meadows słynnej Amerykance powinno być - przynajmniej teoretycznie - o tyle łatwiej, że z powodu obaw związanych z pandemią z udziału w turnieju zrezygnowało aż sześć z ośmiu czołowych tenisistek. Niektóre media sugerują, że to ostatnia jej próba wyrównania osiągnięcia Court.