Monfils wcześniej tylko raz - w 2006 roku - przegrał w Melbourne mecz otwarcia. W 2016 roku dotarł do ćwierćfinału, a 12 miesięcy temu zatrzymał się rundę wcześniej. 34-letni zawodnik to także dwukrotny półfinalista zmagań wielkoszlemowych. W poniedziałek jednak musiał uznać wyższość 86. w rankingu ATP Fina Emila Ruusuvuoriego 6:3, 4:6, 5:7, 6:3, 3:6.
Przegrałem, nie mam zupełnie pewności siebie, grałem źle. Nie potrafiłem serwować, robiłem błędy... Nie czuję się dobrze i to widać - przyznał, powstrzymując łzy i starając się zapanować nad drżącym głosem.
Ostatnio ze zwycięstwa w meczu cieszy się niemal rok temu. Po poniedziałkowym pojedynku przyznał, że utknął w koszmarze.
Wiem, że przegrałem ostatnio wiele spotkań i bardzo mnie to boli. Chciałbym się obudzić i powiedzieć sobie, że ten koszmar się już skończył, ale nie wiem, kiedy tak się stanie - podkreślił.
21-letni Ruusuouri, który był partnerem treningowym Francuza podczas dwutygodniowej kwarantanny poprzedzającej grę w Melbourne, rozegrał dopiero swój czwarty mecz w głównej drabince Wielkiego Szlema.
Awans do drugiej rundy nie bez kłopotu wywalczył występujący z "szóstką" Alexander Zverev. Niemiec wygrał z Amerykaninem Marcosem Gironem 6:7 (8-10), 7:6 (7-5), 6:3, 6:2. Półfinalista ubiegłorocznej edycji po przegraniu pierwszego seta dał upust emocjom, uderzając z impetem rakietą o kort i niszcząc ją. Szybciej przepustkę do drugiego etapu rywalizacji wywalczył w poniedziałek finalista sprzed roku Dominic Thiem. Rozstawiony z numerem trzecim Austriak pokonał Kazacha Michaiła Kukuszkina 7:6 (7-2), 6:2, 6:3.