W dwóch pierwszych rundach tegorocznej edycji rozstawiona z "ósemką" Świątek oddała rywalkom łącznie zaledwie siedem gemów. Sobotni pojedynek z Estonką Anett Kontaveit (30.) rozpoczęła od straty podania i w pierwszej partii przegrywała jeszcze 2:4 zanim zabrała się za odrabianie strat.

Późno weszłam w ten mecz. Generalnie w pierwszym secie trwała walka gem za gem. Gdybym nie została przełamana na otwarcie, to sądzę, że wynik byłby inny. Wyciągnęłam z tego wnioski. Próbowałam nie dopuszczać do takiej sytuacji, że tylko ona dominowała, jak to było przez pierwsze dwa gemy. Koncentrowałam się na tym, by ją odłamać - już czułam bowiem wtedy, że trzymam swój serwis i wiedziałam, że mam narzędzia, by to zrobić. Trzeba było popracować trochę lepiej na nogach i mieć trochę szybszą reakcję. W jednym gemie miała trzy asy i jasne, że w takiej sytuacji nie sposób odrobić stratę breaka. Ale wiedziałam, że jak dobrze popracuję returnem i rozruszam ją od początku wymiany, to będzie dobrze. I tak było. Cieszę się, że byłam regularna i w tie-breaku dość łatwo wyszłam na prowadzenie - analizowała na konferencji prasowej Polka, która wygrała ostatecznie 7:6 (7-4), 6:0.

Jak dodała, na wynik drugiej odsłony miała też wpływ postawa rywalki, która nie prezentowała się już tak dobrze jak wcześniej.

W drugim secie Anett popełniła więcej błędów. Wciąż grała ryzykownie, ale zaczęła częściej się mylić. Myślę, że dobrym ruchem z mojej strony było wycofanie się nieco i szybsze reagowanie, bo ona od początku grała dość szybko. Czasem miałam problem z dostrzeżeniem, gdzie zamierza posłać piłkę, ale potem nie miałam z tym już takiego kłopotu - wspominała.

10 meczów z rzędu bez straty seta

Zawodniczka z Raszyna w efektownym stylu przeszła przez poprzednią edycję paryskiej imprezy oraz przez pierwsze dwie rundy obecnej. Mimo początkowych trudności w sobotę, może pochwalić się wygraniem 10 spotkań z rzędu w tym turnieju bez straty seta.

Reklama

Dziś było blisko, bym nie zapisała na swoim koncie tego osiągnięcia. Jestem zadowolona, że grałam regularnie. Staram się podchodzić do każdego gema tak samo jak w poprzednim sezonie i cieszę się, że mi się to udaje. Bo wielu zawodników ma kłopoty, wracając w roli obrońcy tytułu wielkoszlemowego - podkreśliła.

20-letnia zawodniczka z Raszyna przyznała, że pojedynek z Kontaveit jest dla niej cennym sygnałem ostrzegawczym.

Reklama

Z pewnością, jeśli wygrywasz zbyt łatwo, to czasem mogą pojawić się myśli typu "skoro prowadzę 3:0, to łatwo wygram tę partię" i uznajesz to za pewnik. To naturalne. Staram się jednak tego nie robić. Dobrze jest też rozegrać mecze takie jak ten, bo sprowadzają cię one na ziemię i musisz zachować ostrożność przy każdym punkcie w każdym gemie. Cieszę się, że jestem w stanie grać naprawdę dobrze decydujące akcje. To jest dla mnie najważniejsze - podsumowała.

O awans do ćwierćfinału singla powalczy w poniedziałek z Ukrainką Martą Kostiuk. W niedzielę czeka ją zaś występ w 1/8 finału debla.