Zabrzmi to trochę kolokwialnie, ale miałam gorszy dzień. One zdarzają się każdemu. Nie mam też aż tak dużego doświadczenia - mimo że wygrałam rok temu - żeby mieć czasami wszystko tip-top dopilnowane. Nie przeżyłam jeszcze wszystkiego w ciągu swojej kariery. Myślę, że takie dni będą się jeszcze zdarzały. Jest mi mega przykro, że miało to wpływ na moją dyspozycję na korcie. Czułam, że nie uderzam czysto piłki, że często podejmuję złe decyzje i gram w złym kierunku. Moja przeciwniczka bardzo dobrze to wykorzystała - zaznaczyła Świątek na konferencji prasowej po porażce z Greczynką Marią Sakkari 4:6, 4:6.
Zapewniła, że nie czuje się rozczarowana tym, że nie powtórzy ubiegłorocznego sukcesu w paryskiej imprezie.
Cieszę się, że dotarłam do tego etapu turnieju. Naprawdę nie wiedziałam, czego się spodziewać na początku. (...) Myślę, że i tak generalnie poszło mi lepiej niż przypuszczałam i niż wychodzi niektórym, kiedy wracają jako obrońcy tytułu. (...) Równie dobrze mogłam przegrać każdy inny mecz - oceniła 20-letnia Polka.
Na początku drugiego seta tenisistka z Raszyna, która łączyła występ w singlu z deblem, skorzystała z przerwy medycznej. Zgłosiła wówczas problem z prawą nogą.
Sygnały od organizmu
Mam wrażenie, że trochę przesadnie odczytałam sygnały, które dostawałam od swojego ciała. Nie do końca się zregenerowałam wczoraj, a nieprzespanie nocy sprawiło, że byłam czuła na to, co się dzieje. Przerwa medyczna się przydała, czułam większą pewność, gdy miałam zabandażowaną nogę, ale myślę, że z nią jest wszystko w porządku i po odpowiednim czasie regeneracji i odpoczynku nic się nie wydarzy. Nie nazwałabym tego nawet kontuzją. Po prostu czułam ból podczas meczu i może gdybym była bardziej świeża, to bym nie wzięła tej przerwy, ale pomyślałam, że przy takim bólu mimo wszystko lepiej się zabezpieczyć jakoś - uzasadniła dziewiąta rakieta świata.
Nie opuszcza ona jeszcze stolicy Francji. W piątek wystąpi bowiem w półfinale gry podwójnej.
Myślę, że będę gotowa. Ten dzień przerwy dużo mi da - podkreśliła.