Strażacy, którzy gasili pożar uznali, że został wzniecony przez uderzenie pioruna. Ogień było bardzo trudno ugasić, tak że podczas gaszenia jeden z ratowników został ranny. Na szczęście Tigera Woodsa nie było w pobliżu, bo póki co tam nie mieszka. Chce najpierw całkowicie przebudować posiadłość.
A kupił ją w styczniu zeszłego roku. Zapłacił za nią - bagatela - 38 milionów dolarów. Wyspa Jupiter Island w okolicach Orlando na Florydzie ma powierzchnię 5 hektarów i są tam rezydencja główna, dwa domki gościnne i jeden na plaży - ten, który się spalił.
Ma szczęście, że go nie było w pobliżu. Dom Tigera Woodsa - spłonął po uderzeniu pioruna. Ale Amerykanin nie zostanie bezdomny, bo to był tylko domek na plaży, który wchodzi w skład wielkiej posiadłości najsłynniejszego golfisty na świecie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama