Różnica na mecie między Leumann a Włoszczowską wyniosła zaledwie 47 tysięcznych sekundy.
"Niedosyt jest. Trudno by go nie było, gdy przegrywa się o mniej niż pół koła. Z drugiej strony odniosłam spory sukces, patrząc na to, jak wyścig się ułożył. Trasa była nie najlepiej oznakowana i czołówka źle pojechała, spadając na samym początku na ostatnie miejsca. Później musiałam się przebijać do przodu, co kosztowało mnie bardzo dużo sił" - powiedziała PAP Włoszczowska.
"Wyścig był potwornie trudny. Upał, kurz. Trasa praktycznie cała odsłonięta. Na ostatnim okrążeniu łapały mnie skurcze. Marzyłam tylko o tym, by dojechać do mety i nawet nie przypuszczałam, że będę w stanie powalczyć o zwycięstwo" - dodała Włoszczowska.
Bardzo dobrze pojechała jej koleżanka z ekipy CCC Polsat Polkowice Aleksandra Dawidowicz. W swoim debiucie w gronie elity zajęła ósme miejsce, finiszując m.in. przed słynną Norweżką Gunn-Ritą Dahle-Flesjaa. W pierwszej dziesiątce byłaby również Anna Szafraniec, gdyby nie defekt.
"Dla nas medal Majki ma podwójną wartość, biorąc pod uwagę bardzo trudną sytuację finansową Polskiego Związku Kolarskiego. Warto to podkreślić" - skomentował trener kadry Andrzej Piątek.
Mistrzostwa Europy w Hajfie zakończy wyścig elity mężczyzn, bez udziału Polaków.