"W Kanadzie kończyłam wyścig ze skurczami i nadal mnie boli. Może dlatego, że na najtrudniejszym odcinku zbiegałam po skałach. Moje mięśnie nie są przyzwyczajone do biegu. Wieczorem po wyścigu tańczyłam na koncercie. Zresztą wszystkie zawodniczki bawiły się, odreagowywały po trudach sezonu" - powiedziała mistrzyni świata.
Zwykle Włoszczowska trzy dni po ważnej imprezie trenuje z normalnym obciążeniem, ale tym razem nie może ze względu na ból. "To dla mnie szok. Jedyne, co mogę zrobić, to krótka przejażdżka" - przyznała.
Zawodniczka cieszy się, że sezon powoli dobiega końca. "To był trudny rok. Zaczął się nerwowo, od zawirowań wokół Polskiego Związku Kolarskiego, któremu z powodu długów zablokowano konta. Na szczęście miałam pomoc. Wymienię grupę CCC, moją rodzinną Jelenią Górę i klub Londyn 2012, którego jestem członkiem. Sezon jeszcze się nie kończy. Czekają mnie trzy starty: w wyścigach Grand Prix MTB w Białymstoku i Szczawnie Zdroju oraz ostatni, na Lazurowym Wybrzeżu" - podkreśliła.
Najbliższe dni Włoszczowska spędzi w Warszawie, pełniąc obowiązki ambasadora Europejskich Igrzysk Olimpiad Specjalnych. W sześciodniowych zawodach (18-23 września) weźmie udział półtora tysiąca sportowców niepełnosprawnych intelektualnie z 56 krajów. Podczas uroczystości otwarcia imprezy na stadionie Legii przypadnie jej honor wniesienia, razem z Ireną Szewińską, flagi Olimpiad Specjalnych.
"Propozycję przyjęcia roli ambasadora igrzysk przyjęłam bez wahania. To dla ogromny zaszczyt. Poznałam tych sportowców, a z jedną z zawodniczek miałam sesję fotograficzną. To wspaniali ludzie, zawsze walczą fair, na dwieście procent. Jak jeden się przewróci, to drugi go podniesie. Takich postaw nie ma już w zawodowym sporcie" - dodała.