Kaliszewski często powtarzał, że ten rok przeznaczony jest na regenerację i wyleczenie przedawnionych kontuzji. Zmienił trening, zrezygnował z dużych obciążeń siłowych i próbował studzić emocje. Na dwa dni przed konkursem zapytany o medal mistrzostw świata, tylko tajemniczo się uśmiechnął, mówiąc "jest dobrze".

"Wszystko było podporządkowane tej imprezie. Wiedzieliśmy jednak, że rewelacyjnie nie może być. Nie chodziło nam o to, by teraz daleko rzucać, a bardziej przygotować podłoże na kolejne sezony. Po cichu na sukces liczyłem, ale na pewno nie na srebro" - powiedział.

Ziółkowski ma w dorobku trzy medale mistrzostw świata. Po złoto sięgnął w Edmonton (2001), potem był brąz w Helsinkach (2005) i teraz srebro. Znany jest ze swojej niepokory i własnego zdania, również na temat treningu, dlatego nierzadko dochodziło do wymiany zdań między nim a szkoleniowcem.

"My takiego problemu nie mamy. Trenujemy razem od roku, ale współpracujemy od dziesięciu lat. Jeszcze jako zawodnicy przypadliśmy sobie do gustu i tak już zostało. Wtedy trenowaliśmy razem, jeździliśmy na obozy i w różnych sytuacjach sobie pomagaliśmy. Bardzo dobrze znam Szymona i nie działają na mnie pewne jego zachowania, które innych mogłyby bardzo drażnić. Jestem odporny na to" - zaznaczył Kaliszewski.

Nie jest jednak tak, że we wszystkim się zawsze zgadzają. "Umiemy to jednak zawsze wypośrodkować" - podkreślił i dodał: "Wszystko konsultujemy jeszcze przed treningiem. Jak już zaczynały się zajęcia to szły według ustalonego planu".

"Sukces oparty jest na tym, że trener czuje zawodnika. Jeśli wszystko jest dobrze, to najważniejsze, by sobie nawzajem nie przeszkadzać i by nie przedobrzyć" - uważa Kaliszewski.









Reklama