W dodatku szóstym, w którym nie popełnił rażącego błędu. Właściwie tylko pierwszy jego występ w tym sezonie (przeciwko Tottenhamowi w Pucharze Ligi) wzbudził kontrowersje, kiedy po strzale Robbiego Keane'a Fabiański nie zdołał odbić piłki.

Kilka wyłapanych dośrodkowań, kilka piąstkowań - to cała aktywność, do której w sobotę zmusili polskiego bramkarza piłkarze Młotów. Kilkakrotnie po jego interwencjach fani Kanonierów, którzy jeszcze niedawno drwili z Polaka, nagradzali go brawami. Po raz kolejny Fabiański usłyszał komplementy z ust trenera Arsene'a Wengera.

Reklama

>>> Manchester City w chaosie. Lech ma szansę